Na początku 2020 roku, jeszcze przed pandemią koronawirusa, Ineos podpisał umowę sponsorską z Mercedesem. Kontrakt producenta środków chemicznych ze stajnią z Brackley ma obowiązywać przez pięć sezonów. Ma on opiewać na sumę 100 mln funtów.
Jednak lada moment może się okazać, że zaangażowanie Ineosa w Formułę 1 zmieni się. Jak podał "Daily Mail", brytyjskie przedsiębiorstwo jest zainteresowane zakupem 70 proc. akcji Mercedesa.
- Nowym właścicielem zespołu zostanie sir Jim Ratcliffe i należący do niego Ineos. Nazwa jego firmy i tak znajduje się już na bolidzie Mercedesa, obie firmy nawiązały technologiczną współpracę, więc jest to dobre wyjście dla Mercedesa - zdradził w "Daily Mail" Eddie Jordan, który przez lata sam posiadał zespół F1.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: czas się dla niej zatrzymał. Piękna tenisistka
- Zespół będzie funkcjonować jako Ineos, a fabryka pozostanie w Brackley. Mercedes zachowa 30 proc. udziałów. W nazwie zabraknie brandu Mercedes, a Toto Wolff nie będzie już szefem zespołu - dodał Jordan.
Mercedes pojawił się z zespołem fabrycznym w F1 w roku 2010, kontraktując początkowo Michaela Schumachera i Nico Rosberga. Przełom nastąpił w roku 2014. Wtedy nowe władze, na czele z Toto Wolffem i Nikim Laudą, uczyniły z niemieckiej ekipy hegemona Formuły 1. Od sezonu 2014 Niemcy wygrali wszystkie możliwe tytuły mistrzowskie w F1.
- Jak Mercedes ma nadal wygrywać? Stało się to dla nich trudnym tematem. Jak mają się poprawiać, skoro już osiągnęli tak wysoki poziom? Nie są w stanie tego robić. Toto Wolff już zapisał się w historii F1 jako jeden z największych szefów. Osiągnął już tyle, że można go stawiać w jednej lidze z Ronem Dennisem z McLarena i Jeanem Todtem z Ferrari. Jednak wszystko kiedyś się kończy - podsumował Jordan.
Plotki o możliwym wycofaniu się Mercedesa z F1 pojawiają się od kilku miesięcy. Po części wynikają one z faktu, że grupa Daimler, do której należy niemiecka marka, chce znacząco obniżyć koszty.
Czytaj także:
Alfa Romeo notuje progres w F1
Ferrari z wynikiem ponad stan w kwalifikacjach do GP Toskanii