F1. Chcesz założyć nowy zespół? Najpierw zapłać 200 mln dolarów obecnym

Formuła 1 postanowiła, że jeśli jakakolwiek ekipa od roku 2021 będzie chciała dołączyć do stawki, będzie musiała zapłacić dotychczasowym zespołom łącznie 200 mln dolarów. Wszystko po to, by zrefundować im straty finansowe.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
bolidy F1 na wyjeździe z alei serwisowej Materiały prasowe / Alfa Romeo Racing ORLEN / Na zdjęciu: bolidy F1 na wyjeździe z alei serwisowej
Niedawno zespoły Formuły 1 podpisały nowe Porozumienie Concorde, które reguluje zasady w latach 2021-2025. Jak się okazuje, obecne ekipy odpowiednio zadbały o swoje interesy. Wywalczyły sobie zapis, który zapewnia im utrzymanie nagród finansowych na odpowiednio wysokim poziomie.

Jako że Formuła 1 i FIA nie wykluczają rozszerzenia stawki w niedalekiej przyszłości o kolejne zespoły, doprowadziłoby to do zmniejszenia premii finansowych dla obecnych ekip F1. Nagle cała pula byłaby bowiem dzielona na 11 czy 12 zespołów, a nie 10 - tak jak obecnie.

Dlatego w nowym regulaminie powołano do życia tzw. fundusz solidarnościowy. W jego ramach nowy zespół będzie musiał wpłacić na starcie 20 mln dolarów każdej ekipie F1. Oznacza to, że jakikolwiek podmiot zainteresowany dołączeniem do królowej motorsportu będzie musiał wpierw wyłożyć 200 mln dolarów, które trafią do obecnych zespołów.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak się strzela w polskiej III lidze

- To ochrona interesów obecnych zespołów. Wystarczy popatrzeć na przykład Williamsa, który został sprzedany za mniej niż 200 mln dolarów. Nie chcemy, aby ktoś zakładał zespół i od razu miał dostęp do ogromu środków - powiedział Zak Brown, szef McLarena, którego cytuje "Motorsport".

Zdaniem Browna, jeśli dołączeniem do F1 zainteresowany będzie poważny podmiot, to wyłożenie na start 200 mln dolarów obecnym ekipom nie będzie stanowić dla niego przeszkody. Zwłaszcza że Formuła 1 szybko oferuje różnego rodzaju zwroty marketingowe oraz wpłaty od sponsorów.

- Jeśli wierzysz w F1, to szybko odzyskasz te 200 mln dolarów. Poza tym, przepisy są tak skonstruowane, że dają możliwość negocjacji tej kwoty i Liberty Media może po rozmowach z obecnymi ekipami zmienić jej wartość - dodał Brown.

Szef McLarena przywołał też przykład zespołu US F1, który kilkukrotnie obiecywał dołączenie do królowej motorsportu, a ostatecznie wycofał się z rywalizacji, zanim zdążył ukończyć bolid. - Ustawiliśmy barierę na poziomie 200 mln dolarów, by mieć pewność, że jeśli ktoś wkracza do Formuły 1, to ma na to odpowiednie środki. Nie chcemy takich sytuacji jak w przeszłości, gdy pojawiali się przypadkowi ludzie, wygłaszali konkretne słowa, a potem nigdy nie docierali na tor - podsumował Brown.

Czytaj także:
Alfa Romeo notuje progres w F1
Ferrari z wynikiem ponad stan w kwalifikacjach do GP Toskanii

Czy podoba ci się nowy przepis w F1?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×