Lewis Hamilton znalazł się pod lupą FIA, po tym jak przed GP Toskanii ubrał koszulkę z napisem "Aresztujcie policjantów, którzy zabili Breonnę Taylor". W ten sposób aktualny mistrz świata Formuły 1 zabrał głos w sprawie tragedii, jaka rozegrała się w marcu 2020 roku w Stanach Zjednoczonych.
Jako że regulaminy FIA i Formuły 1 zabraniają kierowcom i zespołom prezentowania treści politycznych, Hamilton ma kłopoty. Pracownicy światowej federacji sprawdzają teraz, czy w przypadku aktualnego mistrza świata F1 mieliśmy do czynienia z manifestacją polityczną.
Zachowanie Hamiltona, który od kilku miesięcy mocno popiera ruch Black Lives Matter, nie spodobało się wszystkim kibicom F1. "Trzymajcie politykę z dala od Formuły 1, proszę" - napisał na Twitterze jeden z fanów i w swoim wpisie oznaczył Mercedesa.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Lewis Hamilton zaskoczył sprzątaczkę. Tego się nie spodziewała
Reakcja Niemców była natychmiastowa, bo zespół z Brackley odpowiedział krótkim oświadczeniem. "Nie wprowadzamy polityki do świata Formuły 1" - czytamy we wpisie Mercedesa. Ekipa przypomniała też, że sezon 2020 poświęciła temu, by promować różnorodność i walczyć z wykluczeniem. Właśnie w tym celu przemalowała swoje bolidy na czarno.
"Są to kwestie związane z prawami człowieka, na które jako zespół staramy się zwrócić uwagę i zwiększyć świadomość ludzi. To nie jest polityka, to duża różnica" - napisano w oświadczeniu Mercedesa.
Jednak w padoku F1 uważa się, że Hamilton nie zostanie ukarany za ubranie specjalnej koszulki. - Nie można karać Lewisa za akcję, która niesie się po całym świecie. Jestem pewien, że Mercedes widzi tę sprawę podobnie - powiedział anonimowo "Sport1" szef jednej z ekip F1.
Breonna Taylor została śmiertelnie postrzelona 13 marca 2020 roku przez policjantów z Louisville. Funkcjonariusze weszli do jej mieszkania, bo miały się w nim znajdować narkotyki oraz pieniądze pochodzące ze sprzedaży środków odurzających. Sprzedawał je Jamarcus Glover, były chłopak Breonny. Feralnej nocy policja zatrzymała mężczyznę kilka kilometrów od mieszkania 26-latki.
Gdy doszło do interwencji policji, Taylor spała. Kenneth Walker, chłopak Breonny, był przekonany, że do mieszkania próbują wtargnąć złodzieje, dlatego sięgnął po broń i oddał w kierunku policjantów strzały. Mundurowi odpowiedzieli wymianą ognia. Wystrzelili dwadzieścia pocisków, z czego osiem trafiło Taylor. Czarnoskóra Amerykanka zginęła na miejscu.
Czytaj także:
Hamilton przesadził. Śledztwo ws. napisu na jego koszulce
Ferrari nie chce szukać wymówek