Jeszcze kilkanaście lat temu w Formule 1 nie było żadnego systemu, który sankcjonowałby agresywną jazdę kierowców. Gdy w sezonie 2012 Romain Grosjean doprowadził do szeregu kolizji, FIA karnie zawiesiła go na jeden wyścig i zaczęła prace nad rozwiązaniem, które funkcjonuje obecnie.
W F1 wprowadzono punkty karne - "zdobycie" 12 w ciągu roku kalendarzowego skutkuje automatyczną pauzą w jednym wyścigu. Chociaż system funkcjonuje od lat, to do tej pory żaden kierowca nie zdążył przewinić na tyle, by zostać zawieszonym na jedno Grand Prix.
Tymczasem po GP Rosji niebezpiecznie blisko zawieszenia znalazł się Lewis Hamilton. Brytyjczyk, który w Soczi został ukarany za dwukrotne wykonanie startu w niewłaściwym miejscu, miał na swoim koncie 10 punktów karnych. Dopiero zmiana decyzji sędziów, którzy punkty karne zamienili na grzywnę finansową dla Mercedesa, pozwoliła odetchnąć z ulgą Brytyjczykowi. Ma on teraz "tylko" 8 punktów karnych.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Sergio Ramos pokazał swoich ulubieńców
Jednak przykład Hamiltona pokazał, że system karny nie jest idealny. - Jeśli spowodowałeś wypadek, to jedno. Jednak przypadek Hamiltona jest inny. Dostał bolesną karę w wyścigu. Dostał też za to dwa punkty karne do licencji. To surowa ocena. Myślę, że zapłacił wysoką cenę za swoje przewinienie już w wyścigu - powiedział "Motorsportowi" Max Verstappen.
- Będziemy musieli o tym porozmawiać na kolejnej odprawie i zobaczymy, czy coś się zmieni w tej kwestii - dodał kierowca Red Bull Racing.
Podobnie sprawę widzi Sebastian Vettel, który uważa, że punkty karne w F1 powinny być przyznawane jedynie za spowodowanie poważnych wypadków. - Jeśli ktoś wykonuje szalone ruchy na torze i jeździ niebezpiecznie, to dawanie mu punktów karnych jest uzasadnione. Jeśli jednak przekraczasz prędkość w alei serwisowej lub robisz coś bez wielkiego znaczenia, to nie ma sensu dodatkowo karać cię w ten sposób - ocenił Vettel.
Nieco inaczej sprawę widzi jednak Mattia Binotto, szef Ferrari. - Możesz uznać, że obecne przepisy są surowe. Zwłaszcza jeśli padasz ich ofiarą. Jednak jeśli nie wytyczysz jasno granic, to otworzysz kierowcom drzwi do tego, by stosować pewne manewry w przyszłości. Dlatego ocenianie tego nie jest łatwe. Dlatego jestem ogólnie zadowolony z obecnie funkcjonującego systemu - stwierdził Włoch.
Czytaj także:
Koniec z hasłami politycznymi w Formule 1
Taryfa ulgowa dla Lewisa Hamiltona. Sędziowie zmienili zdanie