Mercedes wygrał 9 z 11 wyścigów Formuły 1 w tym roku, a na dodatek jego łupem padły wszystkie sesje kwalifikacyjne. Lewis Hamilton i Valtteri Bottas dominują nad resztą stawki, ale w ostatniej czasówce w GP Eifel nieco bliżej najlepszej ekipy znalazł się Red Bull Racing. Była to konsekwencja wprowadzenia przez "czerwone byki" paru poprawek do swojego bolidu.
Mniejsza różnica między Mercedesem a Red Bullem wynika z tego, że Niemcy przestali rozwijać tegoroczną maszynę. - Zrobiliśmy to już dawno temu. W sumie, w przeszłości też już tak bywało. To była przemyślana decyzja. Co sezon przychodzi taki moment, że musisz zamknąć książkę. Kwestia, by wybrać odpowiedni moment - powiedział "Motorsportowi" Toto Wolff, szef Mercedesa.
- Czeka nas zmiana przepisów, więc postanowiliśmy się przyjrzeć kolejnemu bolidowi. Właśnie dlatego rywale mogą być nieco bliżej nas w ostatnich wyścigach. Tak zresztą bywało w ostatnich latach, że zawsze mamy bardzo dobry początek i środek sezonu, a później konkurencja stawała się mocna - dodał Wolff.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: była gwiazda narciarstwa szaleje na wakeboardzie
W przyszłym roku w F1 zobaczymy konstrukcje mocno zbliżone do obecnych. Formuła 1 wprowadziła bowiem zakaz prac rozwojowych, aby ograniczyć koszty w czasie pandemii koronawirusa. Ekipy będą mogły wprowadzić ledwie kilka poprawek, wykorzystując do tego specjalny system tokenów.
- Red Bull rozwija się szybciej niż my w tej chwili. Widzimy to od jakiegoś czasu. Jednak mieliśmy też świadomość tego, że oni nie są w stanie rozpocząć sezonu tak mocnym tempem jak my. Jeśli ten trend się utrzyma, to końcówka sezonu 2020 będzie dla nas nieco trudniejsza. Może nam być trudniej o kolejne pole position i zwycięstwa - stwierdził Andrew Shovlin, szef inżynierów Mercedesa.
Red Bull za sprawą Maxa Verstappena wygrał w tym roku tylko jeden wyścig - GP 70-lecia. W klasyfikacji konstruktorów "czerwone byki" tracą do Niemców aż 180 punktów. W tabeli kierowców trzeci Verstappen ma o 83 "oczek" mniej niż liderujący Hamilton.
Czytaj także:
Koronawirus w F1. Osiem przypadków
Red Bull grozi opuszczeniem F1