Zwycięstwo w GP Eifel sprawiło, że Lewis Hamilton wyrównał rekord wszech czasów Michaela Schumachera. W tej chwili obaj mają po 91 wygranych w Formule 1. Wielu kierowców kwestionuje jednak rekordy Hamiltona, wskazując na absolutną dominację Mercedesa w królowej motorsportu. Mówili o tym ostatnio m.in. sir Jackie Stewart i Sebastian Vettel.
Niemcy od roku 2014 są niepokonani w F1 i właśnie zmierzają po siódmy tytuł mistrzowski z rzędu w klasyfikacji kierowców i konstruktorów. Ekipa z Brackley w pełni wykorzystała stabilność przepisów, co przyczyniło się do dominacji Hamiltona. Z 91 zwycięstw aż 70 brytyjski zawodnik odniósł w barwach Mercedesa.
- Czytałem te krytyczne komentarze i kompletnie ich nie rozumiem. Uważam je za niesprawiedliwe. Wygrywanie wyścigów i zdobywanie mistrzostw w F1 zawsze było i jest wspólnym wysiłkiem kierowcy i zespołu. Musisz znaleźć się w najlepszym bolidzie w stawce, a historie wielu utalentowanych kierowców pokazują, że podejmowali oni błędne decyzje w trakcie swojej kariery - powiedział "Autosportowi" szef Mercedesa.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co czuje Kubica, gdy ściga się w DTM? Zobacz film z wnętrza BMW
- Hamilton dołączył do Mercedesa w roku 2013. To on siedzi w tym bolidzie, jest w stanie odpowiednio wykorzystać przygotowane przez nas narzędzie. Nie moglibyśmy osiągnąć szeregu rekordów bez niego, a on nie byłby w stanie wykręcić pewnych osiągnięć bez nas i samochodu. Koniec i kropka - dodał Toto Wolff.
Zdaniem Wolffa, jeśli któryś kierowca sprowadza kolejne sukcesy Hamiltona do prowadzenia bolidu Mercedesa, to powinien przemyśleć swoją karierę. - Nie pozwolę na takie opinie i komentarze, że "Hamilton jeździ Mercedesem i dlatego wygrywa". Jeśli jakiś kierowca tak mówi, to powinien się zastanowić, dlaczego sam nie trafił do Mercedesa - skomentował Austriak.
Hamilton zaczął karierę w F1 w McLarenie w roku 2007. Na transfer do Mercedesa zdecydował się pod koniec sezonu 2012. W tamtym okresie Niemcy nie należeli do czołówki F1, ale ówczesne kierownictwo stajni z Brackley przekonało Brytyjczyka zapowiedzią licznych inwestycji. Mercedes szykował się bowiem na rewolucję w przepisach F1, do której doszło w sezonie 2014.
Czytaj także:
Koronawirus w F1. Osiem przypadków
Red Bull grozi opuszczeniem F1