Ferrari w roku 2020 zmaga się ze sporymi problemami w Formule 1. To kwestia zmian w jednostce napędowej, do których Włochów zobowiązała FIA. Firma z Maranello miała bowiem stosować rozwiązania sprzeczne z regulaminem. Chociaż kontrola FIA nie wykazała tego, to obie strony podpisały tajne porozumienie i w ten sposób zakończyły sprawę.
Zmiany w silniku Ferrari dotknęły Alfę Romeo i Haasa, czyli dwa zespoły korzystające z produktów Włochów. Jako że umowa Amerykanów z Włochami dobiega końca, w padoku F1 pojawiły się sugestie, że Haas może zmienić dostawcę maszyn.
- Ludzie w Ferrari wyjaśnili mi, że nie mieli wystarczająco dużo czasu, aby dostosować silnik do nowych przepisów, jakie weszły w życie pod koniec roku - powiedział Sport1 Gunther Steiner, szef Haasa.
ZOBACZ WIDEO: Branża fitness nie wytrzyma kolejnych obostrzeń. "U nas nawet tłumów nie ma, więc o co chodzi?"
- Na razie nadal mamy cierpliwość do Ferrari. Jeśli jednak ich silnik nie poprawi się w przyszłym roku, to lepiej, aby wtedy mieli nowe wytłumaczenia - dodał Steiner.
Steiner podkreślił przy tym, że chociaż silnik Ferrari zawodzi oczekiwania w roku 2020, to włoscy inżynierowie pomogli amerykańskiej ekipie przy rozwiązaniu innych problemów. - Nie zapominajcie, że bez Ferrari nie byłoby nas w Formule 1. Dlatego musimy się uzbroić w cierpliwość. Obecne wyniki nie są imponujące i to delikatnie mówiąc. Jednak w końcu Ferrari wróci na miejsce, na którym powinno być. Musimy na ten moment poczekać - skomentował Włoch.
- W przyszłym roku Renault nie będzie dostarczać silników innym zespołom, ale też trzeba mieć na uwadze to, że my kupujemy w Ferrari nie tylko jednostki napędowe. Zamawiamy u nich skrzynie biegów i elementy tylnego zawieszenia - dodał Steiner.
Może się jednak okazać, że po roku 2021 Haas zmieni dostawcę silników. - Badamy rynek i możliwości. Nie możemy sobie pozwolić, aby taka sytuacja utrzymywała się przez wiele lat. Jestem jednak pewien, że Ferrari zdąży szybko rozwiązać swoje problemy i dotrze na wysoki poziom - podsumował Steiner.
Haas pojawił się w F1 w roku 2016 i od początku współpracuje z Ferrari. Amerykanie postawili na nietypowy model - zespół kupuje gotowe części w fabryce w Maranello, a część zamawia u zewnętrznego dostawcy w postaci włoskiej Dallary. W zakładach Haasa odbywa się zaś składanie bolidu w całość. Takie rozwiązanie pozwala znacząco obniżyć koszty.
Czytaj także:
DTM bez kibiców na Hockenheim
Decyzja Alfy Romeo ws. składu jeszcze w październiku