F1. Ferrari nie martwi się problemami Red Bulla. Spór o zamrożenie rozwoju silników

Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Sebastian Vettel
Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Sebastian Vettel

Mercedes i Red Bull Racing chcą zamrożenia rozwoju silników w F1 od 2022 roku. Taka decyzja uderzyłaby w Ferrari, które ma teraz najsłabszą jednostkę napędową. Dlatego Włosi nie chcą o tym słyszeć i poruszają inną kwestię.

Red Bull Racing jako pierwszy zaczął naciskać na to, by od roku 2022 zakazać rozwoju silników w Formule 1. Dla "czerwonych byków" jest to idealne wyjście, po tym jak z końcem sezonu 2021 stawkę F1 opuści Honda. Red Bull mógłby odkupić jednostki od Japończyków i następnie składać je we własnym zakresie. Działoby się tak aż do końca sezonu 2025 - później w F1 mają się pojawić nowe maszyny.

Dość niespodziewanie pomysł Red Bulla poparł Mercedes. Niemcom trudno się jednak dziwić, skoro dysponują w tej chwili najlepszym silnikiem w stawce. Zamrożenie rozwoju dałoby stajni z Brackley przewagę aż do końca 2025 roku.

O zakończeniu prac rozwojowych nad silnikami nie chce za to słyszeć Ferrari. - Zanim zaczniemy rozmawiać temat zamrożenia jednostek napędowych, powinniśmy rozpocząć dyskusję na temat sezonu 2026. To jest ważniejsze. Jakie będą silniki nowej specyfikacji? Jakie będą jednostki napędowe przyszłości? Jakie będą ich koszty? Jak policzone zostaną wydatki na ich skonstruowanie w dobie limitu wydatków? - zapytał Mattia Binotto w "Motorsporcie".

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nowa rola Anity Włodarczyk

- Dlatego uważam, że te sprawy są najważniejsze. Problemy Red Bulla to ewentualnie drugi temat do dyskusji - dodał Binotto.

Red Bull, w związku z odejściem Hondy z F1, ma ograniczone pole manewru. "Czerwone byki" w roku 2022 mogą ponownie współpracować z Renault w zakresie silników, ale będą wtedy skazane na status klienta i gorsze traktowanie. Francuzi posiadają bowiem swój własny zespół w F1 i to on ma dla nich kluczowe znaczenie.

Zaskoczony poparciem Mercedesa w tak ważnej kwestii jak zamrożenie silników jest natomiast szef Red Bulla. - Rzadko zdarza się, aby Horner i Wolff mówili tym samym głosem. W jego przypadku jest to logiczne. Bo przecież oni mają w tej chwili najlepszy silnik, więc dlaczego mieliby się sprzeciwiać zamrożeniu jednostek? W F1 liczy się szerszy obraz niż własny interes. Trzeba podjąć właściwe działania, aby zabezpieczyć tę dyscyplinę - powiedział Christian Horner.

Red Bull nie wyklucza opuszczenia F1, jeśli inne zespoły nie zgodzą się na zamrożenie rozwoju silników od roku 2022.

Czytaj także:
Świetny start Kimiego Raikkonena w GP Portugalii
Stan alarmowy w Hiszpanii. Nie wpłynie na sport

Komentarze (1)
avatar
Janusz Zając
26.10.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Takie coś miało by sens, jakby każdy zespół korzystał z własnych silników. A niby co tak Red Bulowi na tym tak zależy, jak sam i tak nie korzysta z własnej jednostki, tylko ma chyba silnik Hond Czytaj całość