Alexander Albon rozbił się w piętnastym zakręcie toru Sakhir podczas drugiego treningu przed GP Bahrajnu. Bolid Red Bull Racing został poważnie uszkodzony - urwały się trzy z czterech kół, zniszczeniu uległy przednie i tylne skrzydła. Wiele elementów aerodynamicznych nadaje się jedynie do kosza.
Najważniejsze jest jednak to, że Albon z incydentu wyszedł bez szwanku, bo kierowca z Tajlandii uderzył w bariery przy sporej prędkości. - Czuję się dobrze. Miałem już kilka takich wypadków - powiedział z dystansem kierowca "czerwonych byków", którego cytuje "Motorsportem".
Taj ma świadomość, że jego wypadek wyglądał przerażająco. Ma jednak do siebie pretensje, że nie udało mu się obronić w tej sytuacji. - To była jedna z tych sytuacji, które powinienem był uratować. Byłem zaskoczony brakiem przyczepności. Dość trudny i nietypowy zakręt, do tego tak źle wyglądający wypadek. Na pewno nie było mi do śmiechu. Dobrze, że jestem jednak cały - dodał.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piękna wojowniczka z KSW relaksowała się w Hiszpanii. Co za zdjęcie!
- W pewnym momencie odpuściłem, ale to było za mało. Gdy jedna z opon chwyta ogromną przyczepność, a druga jej nie ma, to wtedy takie karambole się zdarzają. Jest jak jest - stwierdził 24-latek.
Kierownictwo Red Bulla wypadek Albona nazwało "frustrującym". Bez wątpienia Taj nie pomógł sobie w walce o miejsce w zespole na sezon 2021. - Monokok bolidu wygląda dobrze, silnik też. Nie korzystał przy tym ze skrzyni biegów na wyścig, ale mimo to, mechanicy będą mieć ogrom pracy - powiedział Christian Horner, szef Red Bulla.
- Trudno obliczyć straty finansowe wskutek tego wypadku. Na pewno jest to znaczna kwota, bo bolid został wciągnięty przez bariery. Tylne skrzydło jest zniszczone, przednie, nos, koła - dodał Horner.
Kandydatem na zastąpienie Albona w Red Bullu w sezonie 2021 jest Sergio Perez. Decyzja w tej sprawie ma zapaść dopiero po zakończeniu tegorocznej kampanii.
Czytaj także:
George Russell coraz mocniej sfrustrowany
Cięcie pensji nie podoba się Lewisowi Hamiltonowi