Alexander Albon znajduje się pod sporą presją, bo od kilkunastu tygodni jego przyszłość w Red Bull Racing stoi pod dużym znakiem zapytania. Taj jest świadom tego, że wyniki ostatnich wyścigów sezonu 2020 zadecydują o tym, czy jego kontrakt zostanie przedłużony.
Ogromne ciśnienie bez wątpienia nie pomaga 24-latkowi, czego najlepszym dowodem jest incydent z drugiego treningu przed GP Bahrajnu. W połowie sesji w piętnastym zakręcie Albon nie opanował bolidu i wypadł na pobocze, gdzie jego maszyna ponownie schwytała przyczepność. W tym momencie Taj nie mógł już nic zrobić i z ogromnym impetem uderzył w bariery ochronne.
- Czy jesteś cały? - zapytał przejęty inżynier Red Bulla. - Tak. Przepraszam was - odpowiedział po chwili Albon, który zagwarantował swoim mechanikom nieprzespaną noc. Odbudowa bolidu "czerwonych byków" zajmie bowiem sporo godzin.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bójka podczas meczu piłki ręcznej. Kobiet!
Mocno rozbity bolid Albona oraz liczne fragmenty leżące na torze zmusiły sędziów do wywieszenia czerwonej flagi i przerwania drugiej sesji treningowej przed GP Bahrajnu. Na miejscu wypadku pojawił się też samochód medyczny FIA, co wskazuje, że czujniki musiały wykryć, iż podczas uderzenia na kierowcę działało przeciążenie o wartości ponad 5G.
Albon straci ponad połowę drugiego treningu na torze Sakhir, co może mieć spory wpływ na jego dalszą postawę w GP Bahrajnu, a co za tym idzie - przyszłość w F1.
We're still under a red flag in Bahrain following Albon's big collision with the barriers
— Formula 1 (@F1) November 27, 2020
Marshals have started work clearing the Red Bull from the track #BahrainGP #F1 pic.twitter.com/bTbzpv487c
Czytaj także:
George Russell coraz mocniej sfrustrowany
Cięcie pensji nie podoba się Lewisowi Hamiltonowi