F1. Romain Grosjean nie chce wracać za wszelką cenę. "Nie podejmę ryzyka, jeśli ręka nie będzie sprawna"

Materiały prasowe / Haas / Na zdjęciu: Romain Grosjean
Materiały prasowe / Haas / Na zdjęciu: Romain Grosjean

Romain Grosjean chce wystąpić w GP Abu Zabi, by w ten sposób zakończyć swoją przygodę z F1 i Haasem. Francuz zapowiada jednak, że jeśli kontuzjowana ręka nie będzie wystarczająco sprawna, to wycofa się z rywalizacji.

W tym artykule dowiesz się o:

Romain Grosjean po fatalnym wypadku w GP Bahrajnu doznał oparzeń drugiego stopnia lewej ręki. W środę Francuz opuścił szpital, ale zabraknie go w najbliższym GP Sakhir (6 grudnia). W jego miejsce w bolidzie Haasa zobaczymy Pietro Fittipaldiego.

Celem 34-latka jest jednak powrót na GP Abu Zabi (13 grudnia). Będzie to nie tylko ostatni wyścig sezonu 2020, ale też okazja do pożegnania dla Grosjeana. Francuski kierowca kończy bowiem wieloletnią współpracę z Haasem. Odchodzi też z Formuły 1.

Grosjean w rozmowie z francuskimi mediami zdradził, że nie będzie jednak wracać do bolidu za wszelką cenę. - Jeśli moja lewa ręka nie zadziała w przyszłym tygodniu i nie będę w stanie zrobić nią wszystkiego, co powinienem umieć zrobić, to nie podejmę ryzyka i nie będę jeździć - zapowiedział kierowca Haasa.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Maria Szarapowa szykuje formę na święta

- Staram się jednak maksymalnie wypoczywać i postępować zgodnie z zaleceniami lekarzy, aby oparzenia szybko się zagoiły. Przede wszystkim, musi się zmniejszyć obrzęk, bo w tej chwili moja dłoń jest mocno spuchnięta. Podczas wypadku prawdopodobnie doszło do uszkodzenia więzadła kciuka - dodał Grosjean.

34-latek zdradził też francuskim mediom, że w wypadku ucierpiała głównie jego lewa strona ciała. - To ona przyjęła uderzenie w bandę. Moja lewa kostka jest lekko skręcona. Moje lewe kolano zostało mocno trafione. Do tego na lewym ramieniu, pośladku i przedramieniu mam solidne siniaki - zdradził kierowca Haasa.

- Myślę, że mój lewy kciuk też nie został oszczędzony w tym wszystkim. Nie dość, że ręka jest mocno oparzona, to doszło skręcenie tego palca. Mam siłę i mogę poruszać dłonią. Jestem w stanie zacisnąć pięść. Jednak nie potrafię dotknąć małego palca, bo mam na nim duży bandaż - stwierdził Grosjean.

Jak twierdzi Grosjean, skręcenie lewej kostki to efekt ucieczki z płonącego bolidu. Jego but został uwięziony między pedałami i ruch nogą spowodował, że ostatecznie pozostał w kokpicie. Dlatego Francuz wyskoczył z maszyny bez jednego z butów.

- Stan nogi mocno się poprawił w ciągu dwóch dni, dlatego w ogóle się o nią nie martwię pod kątem występu w Abu Zabi. Jedyny problem to lewa ręka. Mam jeszcze trochę życia przed sobą, więc nie mogę jej sobie zepsuć - podsumował Grosjean.

Czytaj także:
Romain Grosjean widział nadchodzącą śmierć
Eksplozja bolidu. Formuła 1 chce tego uniknąć w przyszłości

Komentarze (0)