Romain Grosjean nadal nie wie, czy będzie w stanie wystartować w GP Abu Zabi (13 grudnia). Decyzja w tej sprawie ma zapaść na początku przyszłego tygodnia. Obecnie 34-latek dochodzi do siebie po fatalnym wypadku w GP Bahrajnu, w którym doznał oparzeń dłoni drugiego stopnia i skręcenia lewej kostki.
Grosjean, który po sezonie żegna się z Haasem i Formułą 1, nie chce by jego przygoda z królową motorsportu kończyła się obrazkami z płonącego bolidu w GP Bahrajnu. Dlatego liczy na odbycie prywatnych testów na początku 2021 roku, jeśli nie będzie mógł wystąpić w GP Abu Zabi.
- Chciałbym ponownie wskoczyć do bolidu F1. To całe moje życie. Chciałbym ponownie przekroczyć linię mety, zanim skończę karierę w F1 na dobre. Nie chcę, by ta przygoda zakończyła się na wypadku w Bahrajnie. Nawet jeśli dzień filmowy z Haasem nie byłby transmitowany na całym świecie i byłby mniej dramatyczny, to chciałbym coś takiego zrobić - powiedział "Motorsportowi" Grosjean.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: LeBron James trenuje z córką
- Jeśli do czegoś takiego nie dojdzie, w porządku. W przyszłości będę mieć jeszcze okazje do przekroczenia mety w innych wyścigach - dodał francuski kierowca.
Grosjean podczas rozmowy z dziennikarzami zwrócił uwagę na obawy dotyczące lewej ręki. Francuz martwi się, że jeśli przedwcześnie zasiądzie za kierownicą bolidu F1, to może trwale uszkodzić lewą dłoń. - Nie zaryzykuję utraty ruchomości lewego palca wskazującego i lewego kciuka do końca życia, tylko po to by wystartować w GP Abu Zabi - stwierdził reprezentant Haasa.
- Lekarze mówią, że trudno ocenić, czy moja prawa ręka będzie gotowa w 100 proc. na GP Abu Zabi. Siła i mobilność lewej ręki poprawia się za to z dnia na dzień. Mam siłę, ale ruchliwość jest ograniczona ze względu na duży obrzęk. On musi się zmniejszyć. Jestem szczęśliwy, że jestem cały, ale też ból w ostatnich dniach jest spory - podsumował Grosjean.
Francuski kierowca zdradził przy tym, że zwykle ból mu nie przeszkadza i jest do niego przyzwyczajony, ale ostatnie dni dały mu w kość. - Na początku 2020 roku złamałem rękę, upadając w kuchni. Nikomu o tym nie mówiłem, ale to było złamanie otwarte. Sam sobie nastawiłem kości i pojechałem do szpitala. Byłem w stanie znieść tamten ból - zdradził Grosjean.
- Gdy mam do czynienia z takim bólem, to daję radę. Gdy mam gorączkę, to jest gorzej. Wystarczy, że na termometrze wyskoczy mi 39 st. C i krzyczę, że umrę - zażartował Francuz.
Czytaj także:
Ferrari reaguje na testy Alonso i Kubicy
Dochodzenie ws. wypadku Grosjeana. "Cud na pustyni"