O zmianach w Formule 1 w sezonie 2021 mówiło się już od pewnego czasu, ale w piątek zostały one oficjalnie potwierdzone. Ta najważniejsza dotyczy nowego harmonogramu weekendu wyścigowego. Piątkowe treningi F1 zostały zachowane, ale skrócono czas ich trwania.
Do tej pory kierowcy F1 w piątek otrzymywali do swojej dyspozycji dwie sesje trwające po 90 minut. Od teraz będą one trwać po 60 minut. Bez zmian pozostał natomiast sobotni trening. Oznacza to, że łącznie w trakcie całego weekendu wyścigowego zawodnicy "stracą" całą godzinę względem minionej kampanii.
To zła wiadomość dla Roberta Kubicy, który jako kierowca rezerwowy Alfy Romeo ma zaplanowane występy w sesjach treningowych F1. Polak dość rzadko wskakuje do bolidu, a teraz dodatkowo jego piątkowe występy będą skrócone z 90 do 60 minut.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ale jej siadło! Kapitalne uderzenie piłkarki Chelsea
Równocześnie Formuła 1 wycofała się z pomysłu wprowadzonego w roku 2018, gdy niedzielne wyścigi rozpoczynały się o godz. 15.10, podczas gdy wcześniej rywalizacja rozpoczynała się o godz. 14.00. Uważano, że przesunięcie startu o godzinę sprzyjać będzie zwiększeniu oglądalności F1 w Stanach Zjednoczonych.
Z kolei dodatkowe 10 minut miało być bonusem dla nadawców telewizyjnych, którzy zyskali w ten sposób czas na prezentację dodatkowych spotów reklamowych tuż przed najważniejszym momentem wyścigu F1.
Z czasem okazało się jednak, że zmiana godziny wyścigu nie przyniosła oczekiwanych rezultatów. Nadawcy telewizyjni wcześniej i tak ruszali z kilkuminutowym blokiem reklamowym tuż przed startem F1. Z kolei zespoły narzekały na późniejsze rozpoczynanie rywalizacji. Oznaczało to bowiem dla nich późniejsze pakowanie sprzętu i opuszczanie obiektu w godzinach wieczornych.
Tym samym większość wyścigów rozpoczynać się będzie o godz. 14. W kalendarzu przewidziano jednak pewne wyjątki - dotyczy to chociażby zawodów nocnych czy też kolidujących z innymi ważnymi imprezami sportowymi, które czekają nas w roku 2021.
Czytaj także:
Kubica wskazał kierunek na przyszłość
Dzień, którego Carlos Sainz nie zapomni