Robert Kubica w zeszłym roku jako rezerwowy Alfy Romeo wziął udział w pięciu treningach Formuły 1, a także w zimowych i posezonowych testach F1. Pierwotnie ekipa z Hinwil planowała większą ilość jazd Kubicy. Plany pokrzyżował jej jednak koronawirus.
Kubica miał m.in. sprawdzać nowe, 18-calowe opony Pirelli. COVID-19 doprowadził jednak do opóźnienia rewolucji technicznej w F1, przez co i nowe koła pojawią się w królowej motorsportu rok później niż zakładano (2022). Z tego względu Pirelli zawiesiło program testowy nowych opon.
Jako że testy opon nie doszły do skutku w zeszłym roku, to w sezonie 2022 łączną liczbę dni testowych zwiększono do 30. Dokładny harmonogram jazd nie jest jeszcze znany, ale wiadomo już, że Kubica ma być w Alfie Romeo główną osoba odpowiedzialną za sprawdzanie nowych konstrukcji.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: imponująca sztuczka gwiazdy Realu Madryt
Gdy w przeszłości Pirelli organizowało testy opon, dochodziło do nich przy okazji konkretnych Grand Prix - dla zespołów i samego producenta opon było to najkorzystniejsze rozwiązanie ze względów logistycznych i finansowych. Należy oczekiwać, że podobnie będzie w sezonie 2022. Tym bardziej że ekipy muszą ograniczyć podróże, aby zmniejszyć ryzyko związane z COVID-19.
To właśnie zwiększona liczba obowiązków Kubicy w Alfie Romeo miała wpływ na decyzję krakowianina, co do planów startów w sezonie 2021. Polak w ubiegły piątek ogłosił, że będzie startować w wyścigach długodystansowych w ramach European Le Mans Series. To seria mniej angażująca niż chociażby długodystansowe mistrzostwa świata WEC, z którymi pierwotnie łączono 36-latka.
Czytaj także:
Mistrz świata chciał zwrócić 10 mln euro. Zespół odmówił
Fernando Alonso przemówił po wypadku