Marc Marquez będzie chciał zapomnieć o sezonie 2020. W pierwszym wyścigu poprzedniej kampanii siedmiokrotny mistrz świata zanotował upadek i doznał złamania ręki. Hiszpan przeszedł operację i już kilka dni później ponownie powrócił do rywalizacji na torze w Jerez.
Marquez nie przystąpił jednak do drugiego wyścigu sezonu MotoGP, bo ból w złamanej ręce był na tyle silny, że 27-latek wycofał się z rywalizacji po treningach. Następnie u Hiszpana doszło do komplikacji, przez które stracił on cały sezon 2020 i nie pojawił się więcej na torze. Nie wiadomo, czy to efekt przedwczesnego powrotu na tor, czy też błędu lekarskiego, bo o takiej możliwości spekulowały media na Półwyspie Iberyjskim.
Jak informuje "AS", opuszczenie całego sezonu MotoGP skłoniło Marqueza do refleksji. Hiszpan zgłosił Repsol Honda Team gotowość oddania całej pensji za miniony rok. Biorąc pod uwagę jego kontrakt, mowa o kwocie wynoszącej 10-12 mln euro.
Co ciekawe, Japończycy odrzucili propozycję Marqueza i polecili mu, aby zachował zarobione pieniądze.
Gest Marqueza może być zaskoczeniem, ale też wcześniej pojawiały się informacje, że Honda ma nieco pretensji do otoczenia Hiszpana za to, że ten próbował wrócić na motocykl ledwie kilka dni po złamaniu ręki.
Marquez pod koniec 2020 roku przeszedł trzecią operację kontuzjowanej ręki. Dopiero wtedy okazało się, że w złamanej kości pojawiła się infekcja, przez co przez kilka miesięcy nie zrastała się ona w sposób odpowiedni. Obecnie motocyklista stopniowo wraca do zdrowia, ale wiele wskazuje na to, że opuści początek sezonu 2021 w MotoGP.
Pod nieobecność Marqueza w minionej kampanii tytuł mistrzowski MotoGP wywalczył Joan Mir z Suzuki.
Czytaj także:
Pracownicy Hondy utknęli we Włoszech
Dwie gwiazdy młodego pokolenia w Mercedesie?
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Włodarczyk zaczepiła Kloppa. Co za umiejętności mistrzyni olimpijskiej