F1. Wróciły demony przeszłości. Francuzom przypomniał się wypadek Roberta Kubicy

Getty Images / Na zdjęciu: Robert Kubica
Getty Images / Na zdjęciu: Robert Kubica

Fernando Alonso jest już w domu po wypadku kolarskim, jaki miał miejsce w ostatni czwartek. Wiadomość o zdarzeniu zmroziła w pierwszej chwili pracowników francuskiego Alpine. Część z nich doskonale pamięta rok 2011 i wypadek Roberta Kubicy.

Trudno nie szukać podobieństw między sytuacjami, jakie wydarzyły się w lutym 2011 i 2021 roku. Przed dekadą Robert Kubica uczestniczył w Ronde di Andora, gdy związany był w Formule 1 z francuskim zespołem Lotus (poprzednia nazwa Renault). Wskutek fatalnych obrażeń Polak na kilka lat wypadł z F1.

W ostatni czwartek część pracowników Alpine (obecna nazwa byłego zespołu Kubicy) przeżyło deja vu, gdy otrzymało informację o wypadku Fernando Alonso. Zwłaszcza że pierwsze wiadomości przekazywane przez "La Gazetta dello Sport" nie były optymistyczne. Mówiły o zderzeniu podczas jazdy na rowerze i możliwych złamaniach u Hiszpana.

Kubica i Alonso. "Uderzające podobieństwa"

"Stało się to dziesięć lat po wypadku, który kosztował Roberta Kubicę jego karierę w F1 i utratę miejsca w Lotusie. Na szczęście wypadek Alonso kończy się znacznie lepiej niż w przypadku jego przyjaciela, ale podobieństwa są uderzające" - ocenił na łamach francuskiego "Next Gen Auto" dziennikarz Emmanuel Touzot.

ZOBACZ WIDEO: Adam Małysz miał kombinezon po gwieździe skoków. "Za długie nogawki!"

Przypomnijmy, że przed dekadą Alonso i Kubica żyli w przyjacielskich relacjach. Gdy krakowianin miał wypadek, były mistrz świata F1 po kilku godzinach był w szpitalu wraz z szefem Ferrari. Obaj byli zatroskani stanem Polaka, bo zdawali sobie sprawę z tego, że Kubica od sezonu 2012 ma reprezentować barwy włoskiej stajni i być zespołowym kolegą Alonso.

Kolejne podobieństwo to sytuacja zespołu z Enstone. W 2011 roku Kubica za kierownicą Lotusa zdążył wykręcić najlepszy czas podczas zimowych testów F1. Francuscy inżynierowie do dziś twierdzą, że konstrukcja modelu R31 była tak dobra, że Polak byłby w stanie wywalczyć z nim tytuł mistrza świata.

"R31 był niesamowitą konstrukcją, z układem wydechowym poprowadzonym wzdłuż elementów aerodynamicznych w podłodze. Stamtąd gorące powietrze było kierowane w kierunku tylnego zawieszenia i dyfuzora, aby uzyskać w ten sposób dodatkowy docisk" - przypomniał Touzot.

Alonso ma poprowadzić Alpine do tytułu

Kubica uczestniczył w wypadku trzy dni po zakończeniu testów F1 w Walencji. Nie przyszło nam się dowiedzieć, czy nietypowe rozwiązania uczyniłyby z niego mistrza świata. To był cios dla Lotusa, bo zastępujący Polaka Nick Heidfeld był kierowcą z niższej półki. Brakowało mu takich umiejętności, zmysłu inżynierskiego.

"Kiedy dziesięć lat później pracownicy z Enstone dostali wiadomość, że Alonso miał wypadek podczas jazdy na rowerze, to bez wątpienia przypomnieli sobie o Kubicy. O fenomenalnym projekcie, który stracili przez nieobecność Polaka" - ocenił dziennikarz "Next Gen Auto".

Alpine to również nowy projekt. Zespół od kilkunastu miesięcy inwestuje w rozwój fabryki w Enstone i tym skusił Alonso do powrotu do F1. Hiszpan wierzy, że najpóźniej w sezonie 2022 może powalczyć o tytuł mistrzowski. Niewiele brakowało jednak, a na niewielkiej drodze pod Lugano jego marzenia roztrzaskałyby się o samochód osobowy. Tak jak przed dekadą pragnienia i cele Kubicy rozbiły się o metalową barierkę.

"Na szczęście Alonso miał więcej szczęścia. 'Tylko' złamał szczękę. Oczekuje się, że będzie gotowy na zimowe testy F1 i późniejszy wyścig w Bahrajnie. Tym samym weźmie udział w metamorfozie Renault w Alpine" - podsumował Touzot.

Kubica nie miał takiego szczęścia. Po tym jak zanotował świetny sezon 2010 w barwach Renault, następnie nie odjechał ani jednego wyścigu w barwach Lotusa.

Czytaj także:
Ważny moment dla Alfy Romeo
Były mistrz świata od niemal dwóch miesięcy walczy z COVID-19

Źródło artykułu: