- Kim jest Franz Tost? - pytał pod koniec ubiegłego roku Lewis Hamilton, gdy szef Alpha Tauri po raz pierwszy stanowczo wypowiedział się ws. obniżenia kontraktów kierowców Formuły 1. Wtedy Franz Tost mówił jasno - pensje niektórych zawodników są zbyt wysokie, podobnie jak różnice między najbogatszymi i najbiedniejszymi w F1.
Po kilku miesiącach Tost znów postanowił poruszyć ten temat. - Pytanie Hamiltona było wtedy uzasadnione. Nie mamy ze sobą nic wspólnego. Mogę się jedynie śmiać z tej sytuacji. To było dość komiczne - powiedział Austriak w n-tv.
Jak wyjaśnił szef Alpha Tauri, krytyczne słowa Hamiltona w żaden sposób nie zmieniły jego poglądów. - Mamy limity kosztów, które dotyczą bolidów, zespołów i silników. Dlaczego zatem kierowcy mają otrzymywać nieograniczoną ilość pieniędzy? - zapytał Tost.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Włodarczyk zaczepiła Kloppa. Co za umiejętności mistrzyni olimpijskiej
- Kierowcy powinni coś dostawać za jazdę w F1, to logiczne. Jednak nigdy nie powinniśmy dyskutować o milionowych sumach, tak jak ma to miejsce obecnie. W przeciwnym razie powiedziałbym im, aby wybierali. Włożymy konkretną sumę w rozwój bolidu, aby był konkurencyjny, albo wy zgarniecie swoją pensję, ale będziecie mogli taką maszyną co najwyżej pokręcić się po okolicy - dodał szef Alpha Tauri.
Obecnie to właśnie Lewis Hamilton posiada najwyższy kontrakt w F1. Brytyjczyk zgarnia w Mercedesie ok. 40 mln dolarów za sezon. Drugi na liście płac jest Max Verstappen z 25 mln dolarami pensji. Jednak aż sześciu kierowców ma umowy opiewające na 1 mln dolarów lub mniej. - Jeśli ktoś jest prawdziwym kierowcą wyścigowym, to chce mieć środki na dobry bolid, a nie na wysoką pensję - ocenił Tost.
Czytaj także:
Brutalne realia wyścigów znów dają o sobie znać
Do Kubicy dołączają kolejni. Ambitne plany legły w gruzach