Formuła 1 pod ścianą. Koronawirus mocno naruszył finanse królowej motorsportu

Przychody F1 w 2020 roku spadły o 44 proc. względem wcześniejszych dwunastu miesięcy. To efekt pandemii COVID-19. To uderza w zespoły, które muszą liczyć się z mniejszymi premiami. Czy Formuła 1 ma się czego obawiać?

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
bolidy F1 w alei serwisowej Materiały prasowe / Racing Point / Na zdjęciu: bolidy F1 w alei serwisowej
Wyniki Formuły 1 za rok 2020 są fatalne. Przychody spadły o 877 mln dolarów względem roku 2019 (44 proc.). Dodatkowo królowa motorsportu wygenerowała stratę rzędu 386 mln dolarów. Wpływ na sytuację F1 miała pandemia koronawirusa, przez którą znacząco spadły zyski generowane przez wyścigi.

Biorąc pod uwagę, że sezon 2021 ponownie będzie się odbywać w cieniu koronawirusa, zespoły F1 mają powody do obaw. Ich premie finansowe są bowiem obliczane na podstawie przychodów królowej motorsportu. Dlatego muszą się one szykować na kolejny rok ze znacznie mniejszym zastrzykiem gotówki.

Szefowie Liberty Media, do której należy F1, uspokajają. - Bilans F1 jest bardzo, bardzo mocny. Pewne poziomy operacyjne w naszych umowach są w porządku. Nie ma się co martwić o nasz ostatni bilans finansowy - powiedział Greg Maffei, którego cytuje motorsport.com.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szaleństwo Lindsey Vonn. Upadek jej nie złamał

Liberty Media posiada w swoim portfolio wiele innych spółek. Wskutek COVID-19 jeszcze mocniej ucierpiała firma Live Nation, która organizuje koncerty i duże imprezy masowe, jak i drużyna baseballowa Atlanta Braves. Posiadanie jednak spółek-córek jest zabezpieczeniem dla F1.

- W biznesie nie ma kryształowej kuli. Staramy się jednak przygotować na moment, gdy świat się otworzy. Tak, aby mieć pewność, że będziemy czerpać z tego korzyści. Nawet jeśli nie nastąpi to w takim momencie, w jakim byśmy chcieli - dodał szef Liberty Media.

Maffei ma już przy tym świadomość, że nawet jeśli kibice wrócą na trybuny F1 w roku 2021, to nie będzie można od razu zapełniać 100 proc. miejsc. - Szukamy alternatywy. Niekoniecznie od razu możliwe będzie wpuszczenie na trybuny 100 proc. chętnych. Znajdziemy się jednak gdzieś pomiędzy. Jestem jednak optymistą, że im bliżej będziemy końca sezonu, tym tory będą pełniejsze - ocenił szef Liberty Media.

- Przychody w roku 2021 znów będą ograniczone w porównaniu do tego, co uzyskalibyśmy bez pandemii koronawirusa. Nie jesteśmy w stanie teraz tworzyć prognoz. Choćby dlatego, że wszystko ciągle się zmienia. Musimy się jednak spodziewać, że koronawirus znów wpłynie na finanse F1 - podsumował Maffei.

Formuła 1 na sezon 2021 zaplanowała 23 wyścigi i wierzy, że uda się je wszystkie rozegrać. To klucz do tego, by królowa motorsportu nie straciła pod względem finansowym. Jak największa liczba Grand Prix zapewnia jej bowiem wpływy z transmisji telewizyjnych i transz sponsorskich.

Czytaj także:
Kubica nie jest jedyny. Kierowcy F1 zgadzają się z Polakiem
Kubica w 24h Le Mans? Wszystko na to wskazuje

Czy obawiasz się o przyszłość F1?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×