Sebastian Vettel wiąże duże nadzieje z transferem do Aston Martina, bo brytyjski zespół w ostatnich miesiącach sporo inwestuje w swój rozwój i chce w niedalekiej przyszłości stać się jedną z nowych potęg Formuły 1. Jednak debiut 33-latka w ekipie z Silverstone nie wypadł okazale.
Vettel w trakcie trzydniowych testów F1 w Bahrajnie pokonał tylko 117 okrążeń nowym bolidem AMR21, podczas gdy najbardziej zapracowany na torze Pierre Gasly przejechał aż 237 "kółek" toru Sakhir. Na problemy Vettela wpłynęły m.in. awaria skrzyni biegów oraz usterka turbosprężarki.
- Nie przejmuję się tym. Może to kwestia wieku, może doświadczenia. 10 lat temu wpadłbym w panikę z tego powodu. Z drugiej strony, czy panika pomogłaby cokolwiek w tej sytuacji? Prawdopodobnie nie - powiedział były mistrz świata F1 portalowi motorsport.com.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Wystrzelił jak z armaty. Jeszcze o nim usłyszymy
- Po prostu staramy się robić swoje i wykorzystywać czas, który mamy. Dla mnie bardzo przydatne były okrążenia pokonane ostatniego dnia testów. Mogło być gorzej. Mogło być też lepiej, ale jest jak jest. Trzeba zachować spokój i robić rzeczy po swojemu - dodał Vettel.
33-latek zwrócił uwagę na to, że drastyczne skrócenie testów F1 doprowadziło do sytuacji, w której wielu innych kierowców pokonało zbyt małą liczbę kilometrów, by wyczuć nowe bolidy.
- Nawet ci kierowcy, którzy nie mieli żadnych problemów i pokonali wiele okrążeń, nie zdobyli wszystkich informacji o nowych maszynach, oponach, zmianach wynikających z przepisów, skoro spędzili ledwie 1,5 dnia za kierownicą - ocenił Vettel.
- Bądźmy szczerzy. Kierowcy F1 trudno trenować. Musi siedzieć w samochodzie, musi jeździć. Można zasiąść w symulatorze przez zimę, ale to nie jest to samo - podsumował nowy kierowca Aston Martina.
Czytaj także:
Lewis Hamilton wskazał najgroźniejszego rywala
Bilety na wyścigi F1 za darmo?