Do tej pory Haas słynął z bardzo konserwatywnego podejścia do kierowców. Chociaż Romain Grosjean i Kevin Magnussen zawodzili oczekiwania szefów zespołu, to za każdym razem otrzymywali kolejne szanse. Gunther Steiner twierdził, że za słabe wyniki odpowiada kiepski bolid, a doświadczenie Francuza i Duńczyka jest bardzo cenne.
Gdy w końcu Amerykanie postanowili dokonać zmian, to wykonali obrót o 180 stopni. Postawili bowiem na dwóch debiutantów - Nikitę Mazepina i Micka Schumachera. Haas może za to zapłacić wysoką cenę w sezonie 2021, ale wierzy, że decyzja przyniesie pozytywne efekty w roku 2022.
Nowy sezon F1. Cel Haasa - przetrwać do rewolucji
Transfer Mazepina i Schumachera powiązany jest ze sprawami finansowymi, bez których amerykańskiego zespołu być może teraz nie byłoby w F1. Rosjanin zapewnił wsparcie ojca, bo Dmitrij Mazepin należy do rosyjskich oligarchów i ma majątek wart ponad 7 mld dolarów. Za starty syna w Haasie płacić będzie 25-30 mln dolarów rocznie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: jak to możliwe?! Nie uwierzysz, co w pokojowym hotelu zrobiła Anita Włodarczyk
Z kolei Niemiec to syn legendy F1 - Michaela Schumachera. 22-latek, jako członek akademii talentów Ferrari, zapewnił Haasowi zacieśnienie relacji z włoskim producentem. Dzięki temu Amerykanie otrzymali dostęp do części inżynierów, podzespołów i danych Ferrari. To ważne nie tyle w kontekście tego roku, co sezonu 2022 - w związku z planowanymi zmianami w F1.
- Możemy skończyć na ostatnim miejscu - powiedział wprost Steiner przed sezonem 2021, bo wie czym może zakończyć się posiadanie dwóch debiutantów. Zwłaszcza że Mazepin zwykł rozbijać bolidy w niższych seriach wyścigowych i więcej mówiło się dotąd o jego ekscesach pozatorowych, a Schumacher lepsze wyniki zwykle osiąga dopiero w drugim sezonie startów w danej kategorii.
Haas kontraktując Rosjanina i Niemca wiedział jednak, że w obecnej F1 wiele nie zawojują. Amerykanie liczą na rewolucję techniczną, jaka nadejdzie w roku 2022. Dlatego nawet nie będą rozwijać obecnego modelu, a cały wysiłek skupiony będzie na przygotowaniach do przyszłorocznej kampanii.
Kierowcy - Nikita Mazepin i Mick Schumacher
Mazepin ma bogate doświadczenie w testowaniu bolidów F1. Majątek ojca sprawił, że już kilka lat temu sprawdzał on maszyny Force India, a następnie Mercedesa. Rosjanin nie mógł jednak trafić do F1, bo nie posiadał superlicencji. To się zmieniło w ubiegłym roku, ale jego wyniki w Formule 2 nie były rewelacyjne.
Za to Schumacher trafia do F1 jako aktualny mistrz F2. Niemiec musi się zmierzyć z legendą swojego ojca i nie będzie mu łatwo. Ferrari już zapowiedziało, że umieści go na co najmniej dwa lata w Haasie, gdzie ma się rozwijać bez zbędnej presji. Jednak w królowej motorsportu ciśnienie występuje zawsze - choćby związane z pokonaniem zespołowego kolegi. Eksperci i kibice F1 będą oczekiwać, że w wewnętrznym pojedynku Schumacher będzie lepszy od Mazepina.
Prognoza na nowy sezon F1 - 10. miejsce
Tak naprawdę Haasa może jedynie uratować poprawiony silnik Ferrari, które będzie na tyle lepszy od konstrukcji z roku 2020, że pozwoli utrzymać za swoimi plecami Williamsa. Jeśli będzie inaczej, trudno być optymistą w kwestii amerykańskiej ekipy. Już doświadczeni Grosjean i Magnussen rzadko potrafili utrzymać George'a Russella za swoimi plecami, więc tym bardziej trudno o to będzie debiutantom. Mazepin i Schumacher najpewniej zapłacą frycowe w debiucie w F1.
Czytaj także:
W Mercedesie może zrobić się gorąco
Tor w Monako już powstaje