Przed sezonem 2021 zamrożono częściowo rozwój bolidów Formuły 1, co tłumaczono ograniczeniem kosztów w dobie pandemii koronawirusa. Zespoły zostały przy tym zobowiązane do wycięcia części podłogi, aby obniżyć docisk aerodynamiczny. Taki zabieg miał przynieść korzyści w zakresie współpracy z oponami, bo konstrukcje Pirelli nie wytrzymywały nacisku generowanego przez maszyny.
Jednak zdaniem Lewisa Hamiltona, zmiany wprowadzone ubiegłej zimy były wycelowane w Mercedesa. - To nie jest tajemnica, że modyfikacje wprowadzono po to, by nas spowolnić - powiedział aktualny mistrz świata F1 przed kamerami Sky Sports.
Hamilton przywołał przy tym wydarzenia sprzed GP Włoch w roku 2020, gdy nagle zakazano stosowania różnych trybów pracy silnika. Tamta decyzja również miała być wymierzona w Mercedesa. Niemcy zasłynęli bowiem ze stosowania trybu kwalifikacyjnego, który pozwalał kierowcom na krótkim dystansie korzystać ze zwiększonej mocy jednostki napędowej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Floyd Mayweather Jr ćwiczy, a pieniądze lecą z nieba
- Zmiany w silniku też miały nas spowolnić. My jednak uwielbiamy wyzwania i nie patrzymy na innych. Ciężko pracujemy, aby wypaść jak najlepiej - stwierdził Hamilton.
Wycięcie fragmentu podłogi w modelu W12 sprawiło, że nowy bolid Mercedesa stał się nerwowy w prowadzeniu. Hamilton kilkukrotnie, w trakcie zimowych testów i treningów w Bahrajnie, miał problemy z utrzymaniem bolidu na torze.
Znacznie lepiej ze zmianami poradził sobie Red Bull Racing, który na starcie sezonu 2021 prezentuje dużo lepszą formę niż Mercedes. - Wpłynęło na to kilka czynników. Nie da się wskazać jednego elementu. Znaliśmy nasze bolączki z zeszłego roku i je poprawiliśmy. Również Honda pracowała bardzo mocno nad silnikiem i wykonała świetną robotę - skomentował Max Verstappen.
Czytaj także:
Sebastian Vettel wściekły po kwalifikacjach
Robert Kubica znów nawet nie wyjechał na tor