W zeszłym sezonie Formuła 1 świętowała 70-lecie. Nieprzypadkowo nadano jej określenie "królowa motorsportu", bo wyścigi F1 skupiają uwagę milionów fanów na całym świecie, przyciągają wielkie firmy i najlepszych kierowców na świecie.
Jednak świat motoryzacji zmienia się w ekspresowym tempie, a to może wpłynąć również na losy F1. Giganci motoryzacyjni odchodzą bowiem od silników spalinowych, stawiając na jednostki elektryczne. To oznacza wzrost znaczenia Formuły E w kolejnych latach.
- Formuła E ma wszystkie składniki, aby być konkurencyjną serią. Myślę, że w tej chwili media nie poświęcają wystarczającej uwagi rywalizacji elektrycznych bolidów. Widzieliśmy ostatnie wyścigi Formuły E w Rzymie, które obfitowały w niespodzianki. Oczekiwania względem F1 zawsze są spore, ale powinniśmy mieć podobne, co do FE - powiedział w "La Gazetta dello Sport" Jean Todt, prezydent FIA.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wakacje gwiazdy reprezentacji Polski. Widoki zapierają dech w piersiach
Zdaniem Todta, należałoby pomyśleć nad połączeniem Formuły 1 i Formuły E. W tej chwili jednak wydaje się to mało prawdopodobne. F1 należy do amerykańskiego giganta Liberty Media, podczas gdy FE zarządzana jest przez hiszpańskiego biznesmena Alejandro Agaga.
- Nie jestem przeciwny pomysłowi, by Formuła 1 i Formuła E rywalizowały na tym samym torze w jeden weekend. Coś takie mogłoby się wydarzyć, ale FE musi zachować przy tym swoją futurystyczną twarz - dodał Todt.
Francuz nie ma przy tym wątpliwości, że w przyszłości "sporty motorowe na pewno nie będą wyłącznie elektryczne". - Wyzwaniem będzie zerowa emisja spalin podczas wyścigów i na drogach publicznych. To znaczy, że musimy przyjrzeć się stosowanym paliwom - podsumował Todt.
Obecnie przy okazji wyścigów F1 odbywa się szereg innych imprez - są to m.in. zawody Formuły 2, Formuły 3, a od tego roku również wybranym rundom towarzyszyć będzie damska F1 - W Series.
Czytaj także:
Tor za miliony. Szejkowie rozpoczęli budowę
Książę Filip pominięty. Lewis Hamilton krytykowany