Lewis Hamilton wielokrotnie już wywoływał kontrowersje w social mediach, chociażby komentując wydarzenia na świecie związane z ruchem Black Lives Matter. Tym razem aktualny mistrz świata Formuły 1 podpadł rodakom, po tym jak poświęcił kilka ciepłych słów zmarłemu raperowi DMX, zapominając przy tym o śmierci księcia Filipa.
"Jestem zdruzgotany wiadomością o śmierci DMX-a. Dorastałem słuchając jego muzyki. Jego słowa i historie pozwoliły mi przejść przez trudne chwile w czasach dzieciństwa. Jestem mu bardzo wdzięczny za jego mądrość. Odszedł za wcześnie, ale mam nadzieję, że znajduje się w spokojniejszym miejscu" - napisał Hamilton na Twitterze.
DMX zmarł w ostatni piątek w wieku 50 lat, pięć dni po zawale serca, do którego najprawdopodobniej doszło od przedawkowania narkotyków. W ten sam dzień z Wielkiej Brytanii nadeszła wiadomość o śmierci księcia Filipa. Małżonek królowej Elżbiety II odszedł w wieku 99 lat.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: głośno o 12-latku. Zwróć uwagę na jego technikę
Brytyjczykom nie spodobało się to, że Hamilton oddał hołd zmarłemu raperowi, kompletnie zapominając o odejściu księcia Edynburga. "Ani słowa o śmierci księcia Filipa. Człowieka, który uczynił tak wiele dobrego dla ubogiej młodzieży, chociażby poprzez utworzenie Nagrody Księcia Edynburga w roku 1956" - napisał jeden z fanów.
"Jestem tobą rozczarowany, Lewis. Okazałeś brak szacunku dla znacznie większej i lepszej postaci. Zignorowałeś jego odejście, okazując tym samym również brak szacunku dla jego żony, która nadała ci tytuł szlachecki. Byłem twoim wielkim fanem, teraz już nie jestem" - dodał inny z kibiców F1.
"Kolego, książę Filip nie żyje. Prawdopodobnie zrobił o wiele więcej dla społeczeństwa niż DMX" - napisał kolejny z Brytyjczyków.
"Tak, DMX był naprawdę wzorem do naśladowania i inspirującą postacią. Za to żadnej wzmianki o śmierci prawdziwej legendy, którą warto naśladować i inspirować się. Książę Filip nie żyje, mąż twojej królowej. Nic dziwnego, że stajesz się jednym z najbardziej hejtowanych ludzi na świecie" - dodał inny z kibiców.
Pojawiły się jednak głosy broniące Hamiltona. Niektórzy jego kibice zwracają uwagę na to, że Brytyjczyk nie pochodzi z arystokratycznej rodziny, przez co rodzina królewska nie jest dla niego najważniejsza.
Czytaj także:
GP Kanady zagrożone
Alonso nie zepsuje atmosfery w Alpine