W roku 1997 rywalizacja o tytuł mistrzowski w Formule 1 była niezwykle zacięta. Przed ostatnim wyścigiem sezonu w Jerez na czele klasyfikacji generalnej F1 znajdował się Michael Schumacher. Niemiec miał tylko jeden punkt przewagi nad Jacquesem Villeneuvem.
GP Europy układało się po myśli Villeneuve'a, który na 48. okrążeniu przypuścił skuteczny atak na Schumachera. Ten odpowiedział momentalnie i wjechał w bolid Williamsa. Uszkodzenia w maszynie "Schumiego" były na tyle poważne, że odpadł on z rywalizacji. Za to Kanadyjczyk stracił tempo i dojechał do mety jako trzeci.
Po wyścigu sędziowie uznali, że Schumacher celowo wjechał w Villeneuve'a. Kierowca Ferrari nie tylko został wykluczony z GP Europy, ale też z wyników całego sezonu 1997. Po latach do tego incydentu wrócił ówczesny mistrz świata.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: głośno o 12-latku. Zwróć uwagę na jego technikę
- To, że Michael wtedy wykonał taki ruch, pomogło mi zdobyć tytuł. Nie mogę się na niego złościć z tego powodu - powiedział Villeneuve w rozmowie z "La Gazetta dello Sport".
Kanadyjczyk zdradził przy tym, że nigdy nie przepadał za Schumacherem. - To trochę jak w szkole. Zawsze jest ktoś, z kim się nigdy nie dogadasz. Rywalizacja między nami była trochę jak życie wilków. Michael był najtrudniejszym wilkiem do pokonania - dodał mistrz świata F1 z sezonu 1997.
Villeneuve po latach czuje się dumny z tego, że udało mu się pokonać Schumachera. - To ma dla mnie o wiele większe znaczenie, niż wygranie wówczas z Ferrari. Włosi nie byli wtedy zespołem, który był punktem odniesienia. Michael był. Zbudował wokół siebie cały zespół - podsumował były kierowca Williamsa.
Czytaj także:
Alfa Romeo lepsza niż kiedykolwiek
Zmiany w F1 z powodu pogrzebu księcia Filipa