F1. Protesty nic nie dały. GP Miami z zielonym światłem

Twitter / Formula 1 / Na zdjęciu: projekt toru F1 w Miami
Twitter / Formula 1 / Na zdjęciu: projekt toru F1 w Miami

Radni Miami Gardens dali zgodę na to, by miasto zorganizowało wyścig F1, mimo głośnych protestów ze strony mieszkańców. Formuła 1 ma ambitne plany związane z GP Miami, które ma promować królową motorsportu w USA.

W tym artykule dowiesz się o:

Formuła 1 od kilku lat czyniła starania, aby zorganizować GP Miami. Miała to być nowa "perła w koronie" w kalendarzu mistrzostw. Sam wyścig porównywano do europejskiego GP Monako, bo miał być rozgrywany w luksusowych częściach Miami. Jednak protesty lokalnej społeczności sprawiły, że z planów nic nie zostało.

Kolejną opcją było organizowanie GP Miami wokół prywatnych terenów przy Hard Rock Stadium. W tym przypadku protesty mieszkańców również zablokowały możliwość zorganizowania imprezy.

Aż w końcu Formuła 1 przekonała burmistrza Miami Gardens, miasta położonego kilka kilometrów od Miami. Tamtejsza rada miejska zaakceptowała już plan zorganizowania GP Miami, mimo protestów ze strony mieszkańców.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: głośno o 12-latku. Zwróć uwagę na jego technikę

- Nasza rada miejska nagle zmieniła zdanie o 180 stopni, co nas złości - powiedział jeden z protestujących w telewizji WSVN Miami.

- Nie przyjechaliśmy tu, by toczyć tę walkę raz. Przyszliśmy błagać was, abyście robili to, za co wam płacą. Abyście reprezentowali nasze interesy - dodawał inny z manifestujących.

Wpływ na decyzję radnych Miami Gardens miała zapowiedź Formuły 1, że stworzy specjalny fundusz o wysokości 5 mln dolarów. Opłacane z niego będą staże dla uczniów ze szkół średnich i studentów. Dodatkowo na torze ulicznym zamontowane zostaną dodatkowe ekrany akustyczne i urządzenia służące do poprawy jakości powietrza.

Czytaj także:
Kolejny wyścig F1 zagrożony
George Russell chce zapomnieć o koszmarze

Źródło artykułu: