"Ma swojego malutkiego MG, z którego jest bardzo dumny. Zabrał mnie nim raz, pojechaliśmy do Londynu. To była świetna zabawa. Tyle że czułam się, jakbym siedziała na ziemi, a koła są tak duże, że sięgają niemal głowy" - tak swoje pierwsze motoryzacyjne doświadczenia z księciem Filipem opisała w liście z 1939 roku przyszła królowa.
Pogrzeb księcia Filipa zaplanowano na sobotę. W uroczystości weźmie udział tylko 30 osób, co spowodowane jest obowiązującymi na Wyspach obostrzeniami covidowymi. Miliony Brytyjczyków zasiądzie za to przed telewizorami, by oddać ostatni hołd mężowi Elżbiety II. Dlatego też Formuła 1 dostosowała harmonogram GP Emilia Romagna, aby weekend wyścigowy nie kolidował z ceremonią pożegnalną.
"Wielki fan wyścigów"
Nie jest tajemnicą, że książę Filip był wielkim pasjonatem koni i jeździectwa. Gdy zdrowie mu nie pozwalało, zaczął uprawiać powożenie i przyczynił się do promocji tej dyscypliny sportowej (szczegóły TUTAJ). Jednak motoryzacja była mu bliska od lat młodości. - Z tego co wiem, był wielkim fanem wyścigów. Miał naprawdę długie i owocne życie. Trudno zaakceptować jego śmierć - mówił przed GP Emilia Romagna Lewis Hamilton, kierowca Mercedesa i aktualny mistrz świata Formuły 1.
ZOBACZ WIDEO: Ewa Trzebińska o igrzyskach w Tokio. "Ten turniej będzie bardzo wyrównany"
Hamilton na początku stycznia został doceniony przez rodzinę królewską, która nadała mu tytuł szlachecki. W ten sposób doceniono fakt, że Brytyjczyk pobił kolejne rekordy F1 i po raz siódmy w karierze zdobył tytuł mistrzowski.
"Gratulacje za wyrównanie rekordu wszech czasu i zdobycie siódmego tytułu dla Lewisa Hamiltona, przy równoczesnym rekordzie wygranych wyścigów. Ależ osiągnięcie!" - takie gratulacje rodzina królewska opublikowała w listopadzie 2020 roku, gdy reprezentant Mercedesa sięgał po kolejny sukces.
Mimo to, nie obyło się bez kontrowersji. Hamilton został skrytykowany w ostatnich dniach za to, że zignorował śmierć księcia Filipa. Wszystko dlatego, że w social mediach oddał hołd zmarłemu raperowi DMX, a nie opublikował żadnej wzmianki o księciu Edynburga (szczegóły TUTAJ).
Hamilton poznał królową Elżbietę II i księcia Filipa w roku 2009. Został wtedy zaproszony na lunch, po tym jak otrzymał Order Imperium Brytyjskiego (MBE). - Siedziałem obok królowej. Byłem podekscytowany tym wszystkim. Chciałem z nią rozmawiać, ale mi przerwała i powiedziała, że to nie moja kolej, że najpierw przemawia ona, a potem wróci do mnie - wspominał kierowca w rozmowie z Grahamem Nortonem.
To właśnie wtedy Hamilton miał się dowiedzieć o motoryzacyjnych pasjach księcia Filipa. Nie był to zresztą jego jedyny kontakt z rodziną królewską. Przed rokiem Brytyjczyk wspólnie z Harrym otwierał muzeum na torze Silverstone (szczegóły TUTAJ). Była to jedna z ostatnich oficjalnych czynności Harry'ego jako księcia.
Od motocykla po czołg
"Filip lubi jeździć i to bardzo szybko!" - pisała przyszła królowa w liście z 1939 roku, a po latach okazało się, że jej małżonek uwielbia wszystko, co ma silnik. Podczas oficjalnych wizyt czy ceremonii nie bał się nawet wsiadać za ster czołgu. Prowadził też autobusy. Miał imponującą kolekcję rzadkich i zabytkowych silników. Wsiadał też na motocykl, co miało się nie podobać jego małżonce.
W latach 50. książę Filip poprosił nawet Aston Martina, by wyprodukował dla niego 3-litrowe coupe o nazwie Lagonda w specjalnej wersji. Brytyjski producent ani myślał odmawiać i wyprodukował pojazd w limitowanej edycji. Po latach samochód zlicytowano na specjalnej aukcji.
Aston Martin księcia wyróżniał się m.in. posiadaniem dodatkowego lusterka. Wszystko po to, aby królowa Elżbieta II mogła sprawdzać, jak wyglądają jej włosy i kapelusz w trakcie jazdy. Wyposażono go też w radiotelefon, za sprawą którego książę Edynburga dzwonił do syna Karola. Samochód służył mu m.in. do podróży na treningi i zawody polo.
Do tej marki książę Filip miał wyraźną słabość. Kilkukrotnie testował on różnego rodzaju modele Aston Martina na torze w Goodwood, który słynie z organizowania "Festiwalu Prędkości", czyli imprezy przyciągającej fanów Formuły 1, MotoGP i zabytkowych pojazdów.
- Bileciki proszę! - rzucił z kolei książę Filip przy okazji wizyty w fabryce autobusów w Lancashire w roku 1966, po czym uruchomił pojazd i przejechał po torze testowym prawie dwa kilometry. Towarzyszący mu szefowie firmy byli zaskoczeni, bo wizyta księcia nie zakładała przejażdżki autobusem.
Zamiłowanie do sporych prędkości wpędzało też księcia Filipa w kłopoty. W roku 1967, po powrocie z tygodniowej wizyty w Kanadzie, miał wypadek w okolicach Sandringham. Głośno też było o zdarzeniu ze stycznia 2019 roku, gdy książę Edynburga w wieku 97 lat spowodował groźny wypadek. Prowadzony przez niego Land Rover dachował, a świadkowie pomagali mu wyjść z samochodu.
Świat sportu a pogrzeb księcia Filipa
Formuła 1 zmieniła godziny sobotniego treningu i kwalifikacji, aby nie kolidowały one z pogrzebem księcia Filipa. - Nie sądzę, aby to było dla kogoś problemem - komentował decyzję szefów F1 Lewis Hamilton, a nie można zapominać, że królowa motorsportu oparta jest w większości na Brytyjczykach.
W innych dyscyplinach zdecydowano się na podobny ruch. W piłkarskiej Premier League starcie Wolverhampton Wolves z Sheffield United przesunięto na godzinę wieczorną. Spotkania niższych lig piłkarskich przeniesiono z godz. 12.30 na 17.30.
W sobotnie popołudnie w trakcie uroczystości pogrzebowych księcia Filipa zamknięte mają być też tereny, na których gra się w krykieta. Z kolei Brytyjski Urząd Wyścigów Konnych ustalił, że w sobotę nie dojdzie do żadnych gonitw. Zawody zaplanowane w Newbury przełożono na niedzielę. To samo spotkało prestiżowy Scottish Grand National w Ayr.
Czytaj także:
Formuła 1 o krok od blamażu
Pracuje na miano najgorszego kierowcy F1