Wstyd na cały świat. Formuła 1 o krok od blamażu

Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: tor Imola
Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: tor Imola

Problemy z przekazem telewizyjnym, brak niektórych ujęć czy powtórek, a do tego kłopoty z łącznością pomiędzy kierowcami i ekipami. Tak wyglądały piątkowe treningi przed GP Emilia Romagna. F1 na torze Imola zanotowała sporą wpadkę.

Niewiele brakowało, a kibice nie zobaczyliby piątkowych treningów Formuły 1 przed GP Emilia Romagna. Przed poranną sesją widzów na całym świecie powitała zielona plansza, która utrzymywała się dłuższą chwilę. Później również pojawiły się problemy z przekazem telewizyjnym.

Jakby tego było mało, F1 nie prezentowała powtórek i ujęć z pokładów bolidów. Problemy dotknęły też kierowców i zespoły. Wielu z nich nie miało łączności radiowej podczas porannego treningu przed GP Emilia Romagna. To przyczyniło się do wypadku Estebana Ocona z Sergio Perezem.

Do wstydliwej wpadki przyczyniła się awaria światłowodu. Formuła 1 w dobie COVID-19 postawiła bowiem na pracę zdalną i sporą część pracy technicznej wykonuje ze swojej bazy w Wielkiej Brytanii. Wszystko po to, aby ograniczyć liczbę osób podróżujących na wyścigi F1. Zmniejszono też ilość sprzętu, jaki jest wykorzystywany na torach, co przełożyło się na oszczędności finansowe.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to nie fotomontaż! Niesamowity popis gwiazdy NBA

Problemy z łącznością sprawiły, że zespoły nie mogły przekazywać kierowcom podstawowych informacji. Kibice przed telewizorami nie mieli też wiedzy na temat opon, z jakich korzystali w danej chwili zawodnicy. - To był duży problem. Nie wiem, czy każda ekipa miała takie same problemy. Nie mogliśmy się komunikować z Charlesem Leclercem - zdradził motorsport.com Mattia Binotto, szef Ferrari.

- Nie mogliśmy mu doradzić, jak inni jeżdżą. Dlatego mogły wystąpić pewne sytuacje, w których przeszkodził rywalom na torze. Niejednokrotnie Charles nie wiedział, kto jedzie z tyłu - dodał Binotto.

Z kłopotami zmierzyła się też Alfa Romeo. - To było dziwne doświadczenie, bo nie docierały do nas czasy okrążeń. Mieliśmy przynajmniej podstawowe dane dotyczące bezpieczeństwa. Problemy trwały u nas do połowy sesji, więc nie ma aż tak dużego dramatu. Kierowcy narzekali na niedziałające radio, ale jakoś 20 lat temu chłopaki potrafili jeździć bez radia - skomentował Frederic Vasseur, szef ekipy z Hinwil.

Jak wyjaśniła F1, transmisję z porannego treningu przed GP Emilia Romagna udało się uratować za sprawą przejścia w "tryb awaryjny". To spowodowało mniejsze zużycie danych, co niestety ograniczyło możliwości kibicom, kierowcom i zespołom. Przed drugą sesją większość funkcji udało się przywrócić.

Czytaj także:
Dwie gwiazdy F1 w konflikcie? Jest komentarz kierowcy
Lewis Hamilton oddał hołd księciowi Filipowi

Komentarze (2)
avatar
yes
16.04.2021
Zgłoś do moderacji
1
3
Odpowiedz
Tym razem redaktor zrezygnował z wciągnięcia Kubicy w sprawę. O Obajtkku też nie ma i dobrze.