Williams w roku 2019, gdy startował w nim Robert Kubica, regularnie mierzył się z brakiem części zapasowych. Było to jednak spowodowane w głównej mierze problemami finansowymi zespołu z Grove. Przed najbliższym GP Portugalii inżynierowie i mechanicy znów mieli ból głowy, ale przyczynili się do tego kierowcy.
Nicholas Latifi w GP Emilia Romagna rozbił się na samym początku wyścigu, po tym jak zetknął się z Nikitą Mazepinem. Z kolei George Russell w połowie dystansu miał wypadek z Valtterim Bottasem. W obu przypadkach zniszczenia maszyn Williamsa były dość poważne.
- Wynik na Imoli był rozczarowujący. Dodatkowo musieliśmy wykonać naprawdę ciężki wysiłek w fabryce, ale uzyskać nowe części - zdradził Dave Robson, dyrektor Williamsa ds. osiągów.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to nie fotomontaż! Niesamowity popis gwiazdy NBA
- Na szczęście ten ubiegły weekend przyniósł też pewne pozytywy. Nie możemy się doczekać tego, by zobaczyć nasze dalsze postępy. Portimao to doskonały tor, szybki i płynny, a do tego z wieloma zmianami wysokości - dodał Robson.
Kierowcy Williamsa występem na torze Portimao chcą za to odbudować się po nieudanym wcześniejszym wyścigu F1. - Ilekroć miałeś kiepski występ, to daje ci to więcej motywacji, aby podejść solidnie do kolejnego - skomentował Latifi.
Również Russell uważa, że niedzielny wyścig F1 to dla niego szansa, by "zresetować umysł". - Uwielbiam tor Portimao. Jest bardzo płynny i falisty. Zakręty pozwalają na obieranie różnych linii wyścigowych, bo są bardzo szerokie i nie ma jednej konkretnej ścieżki do jazdy. To naprawdę pomaga w ściganiu i wyprzedzaniu - dodał 23-latek.
Czytaj także:
Ferrari miesza w planach Roberta Kubicy
F1 przesadza z nagraniami wypadków