Robert Kubica już w zeszłym roku łączył dwa programy wyścigowe - był rezerwowym w Alfie Romeo i równocześnie startował w DTM. Jednak na żadnym etapie szwajcarski zespół nie zdecydował się na wydłużenie swojej ławki rezerwowych. Kubica i sponsorujący go Orlen podkreślali, że jeśli dojdzie do zbiegu terminów z DTM, to Formuła 1 będzie mieć priorytet.
Obecnie Kubica znów łączy różne programy wyścigowe, bo do roli rezerwowego w stajni z Hinwil dołożył sobie jazdę w wyścigach długodystansowych European Le Mans Series. Skąd zatem ruch Alfy Romeo, by sięgnąć po Calluma Ilotta? Odpowiedź jest prosta - za wszystkim stoi Ferrari.
Ferrari ma interes w rozwijaniu Ilotta
Wtorkowa wiadomość o nominacji Calluma Ilotta na drugiego rezerwowego w Alfie Romeo to zaskoczenie (szczegóły TUTAJ). Na dodatek młodemu Brytyjczykowi zapewniono też występy w piątkowych sesjach treningowych F1. To jasny ruch ze strony Ferrari, bo 22-latek należy do akademii talentów włoskiego producenta.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wakacje gwiazdy reprezentacji Polski. Widoki zapierają dech w piersiach
- Cieszę się, że mogę powitać Calluma w naszym zespole. Przedzierał się przez niższe serie wyścigowe w imponujący sposób i bez wątpienia to jeden z najbardziej utalentowanych kierowców młodego pokolenia. Pracował z nami już wcześniej i za każdym razem pozostawiał po sobie dobre wrażenie - powiedział o nowym kierowcy Frederic Vasseur, szef Alfy Romeo.
Callum Ilott to obecny wicemistrz Formuły 2. Zdaniem niektórych, ma większy talent niż chociażby Mick Schumacher czy Nikita Mazepin. Jako że nie posiada głośnego nazwiska ani ojca miliardera, to nie trafił w tym roku do Formuły 1. Musiał się zadowolić rolą kierowcy rozwojowego Ferrari i okazjonalnymi występami w wyścigach GT.
Włosi obiecali Ilottowi, że o nim nie zapomną i załatwienie mu pracy w Alfie Romeo jest tego najlepszym dowodem. Brytyjczyk właśnie rozpoczął misję, która może zakończyć się pojawieniem na polach startowych w F1 w roku 2022. Gdyby bowiem chodziło jedynie o zabezpieczenie na wypadek niedostępności Kubicy, to Ilott nie otrzymywałby występów w piątkowych sesjach treningowych F1. Stawka w przypadku 22-latka jest znacznie większa.
Callum Ilott przed Robertem Kubicą
Ferrari w latach 2022-2024 nadal będzie dostarczać silniki zespołowi z Hinwil, nawet jeśli Alfa Romeo odejdzie z F1 (szczegóły TUTAJ). W kolejnych miesiącach możemy być jedynie świadkami kosmetycznej zmiany nazwy zespołu - poprzez królową motorsportu grupa Stellantis zacznie promować innego producenta motoryzacyjnego.
Przedłużenie sojuszu oznaczać będzie, że Ferrari nadal będzie mogło wyznaczyć jednego kierowcę do startów w tym zespole. Obecnie korzysta na tym Antonio Giovinazzi, który jako członek akademii talentów włoskiego producenta ściga się w F1 od roku 2019.
Wtorkowa decyzja o nominacji Ilotta to przygotowanie gruntu pod zmiany w Alfie Romeo. W Hinwil nakreślono dotąd dwa scenariusze. Ten pierwszy zakłada przedłużenie współpracy z Kimim Raikkonenem, o ile Fin nadal będzie zainteresowany jazdą w F1. W końcu wkrótce skończy on 42 lata. Wtedy jego partnerem będzie któryś z podopiecznych Ferrari - Giovinazzi albo Ilott.
27-letni Włoch powinien trzymać kciuki za koniec kariery Raikkonena. Wtedy, jeśli tylko będzie notować odpowiednie wyniki, otrzyma on szansę na pozostanie w Alfie Romeo. Jednak już na podstawie własnych osiągów, a nie przynależności do akademii Ferrari. Tym samym drugi bolid mógłby trafić w ręce kierowcy z programu juniorskiego Włochów, czyli Ilotta. Firma z Maranello upiekłaby dwie pieczenie na jednym ogniu.
- Znamy etykę pracy Calluma, jego dobre opinie na temat bolidu. Nie mam wątpliwości, że będzie wartością dodaną obok Roberta Kubicy, którego dostępność jest dla nas ograniczona z powodu jego różnych programów wyścigów. Callum też będzie miał sporo roboty u nas - zdradził we wtorek szef Alfy Romeo.
Callum Ilott staje zatem przed nie lada szansą. Za to scenariusz, w którym Robert Kubica regularnie wskakuje do bolidu Alfy Romeo w sezonie 2022, tak bardzo oczekiwany przez część polskich kibiców, ma niemal zerowe szanse na powodzenie. Nieprzypadkowo 36-latek tak odważnie stawia na wyścigi długodystansowe, bo zdaje się, że taka będzie jego dalsza przyszłość.
Czytaj także:
Formuła 1 radzi piłce nożnej ws. Superligi
Red Bull zaprasza giganta do współpracy