Ledwie kilka dni temu było głośno o ruchach Aston Martina. Zespół z Silverstone uznał, że zmiany regulaminowe w bolidach Formuły 1 przed sezonem 2021 nie dotknęły w równym stopniu wszystkich ekip. Bolidy o wyżej ustawionym podwoziu nie zanotowały aż takich strat w tempie i docisku, co pozwoliło m.in. Red Bull Racing na zbliżenie się do Mercedesa.
Jako że Aston Martin współpracuje z Mercedesem i kupuje u Niemców szereg części, to nowy regulamin sprawił, że brytyjski zespół wykonał krok w tył względem sezonu 2020. To nie spodobało się Lawrence'owi Strollowi, który był gotów nawet pozwać F1 i FIA (szczegóły TUTAJ).
Jednak jak poinformował "Auto Motor und Sport", po kilku dniach w Silverstone przeanalizowali temat i wycofali się z pomysłu batalii prawnej z szefami F1 i FIA. - Chcieliśmy tylko wyjaśnić z FIA pewne kwestie i to, czy tworząc nowe przepisy wszystko zostało zrobione poprawnie - powiedział Otmar Szafnauer, szef Aston Martina.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: głośno o 12-latku. Zwróć uwagę na jego technikę
Żądania Strolla, który oczekuje szybkiego sukcesu w F1, były niemal od razu wyśmiewane przez inne osoby z padoku. Christian Horner, szef Red Bulla, zwracał uwagę na to, że od lat Formuła 1 funkcjonuje w taki sposób, że zmienia przepisy, by spowolnić najlepszych i wyrównać stawkę.
Gwoździem do trumny pomysłu Aston Martina miały być słowa Jamesa Allisona. Dyrektor techniczny Mercedesa przyznał w jednym z wywiadów, że każda z ekip była zaangażowana w proces tworzenia regulaminu na sezon 2021. - Wszyscy zgodziliśmy się na to, w jaki sposób należy zmniejszyć siłę docisku w bolidach. Zadawaliśmy wtedy pytania, czy to wpłynie tak samo na każdy zespół. Istniały wtedy obawy, że nasi rywale stracą nieco mniej niż my - powiedział Allison.
Co więcej, Aston Martin nie kwestionował nowego regulaminu, dopóki nie okazało się, że bolid przygotowany na rok 2021 ma wyraźne problemy z tempem. - Zespoły zaakceptowały zmiany i wybrały daną propozycję zmniejszenia docisku. Na stole leżały inne opcje, ale ta z podwoziem była najlepsza i najbezpieczniejsza - powiedział "Auto Motor und Sport" James Key, dyrektor techniczny McLarena.
- Mogliśmy np. zmniejszyć tylne skrzydło począwszy od sezonu 2021, ale nikt tego nie chciał. Skoro ktoś uważał, że nowy regulamin ma poważną wadę, to mógł się wypowiadać wcześniej - dodał Key.
Czytaj także:
To przez niego powrót Kubicy do F1 był koszmarem
Była gwiazda F1 wraca do zdrowia