Alex Zanardi to jedna z legend motorsportu, nawet jeśli nie znajdziemy go w czołówce klasyfikacji wszech czasów Formuły 1. Włoch dwukrotnie zdobywał tytuły mistrzowskie w Champ Car, a jego los został naznaczony wydarzeniami z 2001 roku.
Podczas wyścigu CART na torze Lausitzring w Niemczech kierowca z Włoch uczestniczył w poważnym wypadku. Jego samochód został zmiażdżony, a on sam stracił obie nogi. Jeszcze w helikopterze, w trakcie transportu do szpitala w Berlinie, lekarze musieli go reanimować.
Medycy z Niemiec mówili wtedy o cudzie, a kolejnym było to, że Zanardi powrócił za kierownicę samochodu wyścigowego. Zaczął korzystać ze specjalnie zmodyfikowanych pojazdów, nadal odnosząc sukcesy. Zdobywał też medale na igrzyskach paraolimpijskich.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: głośno o 12-latku. Zwróć uwagę na jego technikę
Aż w roku 2020 Zanardi przeżył kolejną tragedię. Podczas jazdy na handbike'u zderzył się czołowo z ciężarówką. Doznał skomplikowanych obrażeń głowy i czaszki. Lekarze po raz kolejny dawali mu niewielkie szanse na przeżycie. Organizm 54-latka jednak się nie poddał. Włoch wybudził się ze śpiączki i nawiązał kontakt z najbliższymi.
Lada moment minie rok od tamtych wydarzeń. - Mój ojciec jest przytomny od kilku miesięcy. Stopniowo jego stan się poprawia. Robi małe kroki naprzód. Wiemy, że nadal daleka droga, aby był zdrowy. To zajmie dużo czasu - powiedział w "La Repubblica" Niccolo Zanardi, syn byłego kierowcy F1.
Zanardi podkreślił jednak, że rokowania lekarzy, co do poprawy zdrowia jego ojca są ostrożne. - Nikt nie jest w stanie powiedzieć nam, co będzie w stanie ponownie robić. Jest jednak coraz lepiej - dodał.
Na początku tego tygodnia sąd w Sienie orzekł, że kierowca ciężarówki w momencie wypadku jechał zgodnie z przepisami i nie popełnił błędu. Rodzina Zanardiego odwołała się jednak od tej decyzji. Prawnicy byłego kierowcy F1 twierdzą, że samochód ciężarowy przekroczył kołami linię środkową, oddzielającą pasy ruchu i to na kierowcy spoczywa odpowiedzialność za fatalny wypadek.
Czytaj także:
Ferrari miesza w planach Roberta Kubicy
F1 przesadza z nagraniami wypadków