Autorzy raportu przygotowanego przez Conseil des Montrealaises rozmawiali z 38 kobietami zatrudnionymi przy okazji GP Kanady. Część z nich stwierdziła, że pracując w roli hostessy, barmanki czy kelnerki w padoku czy też przy obsłudze VIP-ów czuły się "wykorzystywane jako obiekt estetyczny". Panie skarżyły się też na to, że wielu mężczyzn wykazywało pod ich adresem "pożądanie seksualne". Miały też być narażone na "flirt i molestowanie seksualne".
"To forma prostytucji"
- Pewnej nocy złapano mnie za pierś. Co powinnam była zrobić? Jeśli poszłabym do ochroniarza, by wyprosił tego mężczyznę, straciłabym pracę. Nikt ci tego nie powie wprost, ale to jest jasne - powiedziała jedna z barmanek w rozmowie z autorami raportu Conseil des Montrealaises. Sprawę ujawnił kanadyjski dziennik "La Presse".
- Moja praca nie polega na tym, by ludzie dotykali mojego tyłka. To nie powinno było się wydarzyć. Jednocześnie mam świadomość, jaka to jest branża, w jakim miejscu się znajduję - dodała inna z osób biorących udział w badaniu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: LeBron James z Legii Warszawa
- To forma prostytucji. Nie możesz siebie okłamywać. To wymiana usług na pieniądze. Dotyczy to też ciała. Nie masz stosunków seksualnych z klientem, nie jesteś w salonie masażu. Jednak jesteś proszona o to, by zachowywać się tak, jakbyś była trofeum do zdobycia - stwierdziła kolejna z barmanek pracujących przy GP Kanady.
Rada Kobiet w Montrealu zajęła się równocześnie tematem handlu kobietami podczas wyścigu F1. Próbowano ustalić, czy przy okazji GP Kanady dochodzi do tego typu zjawisk, ale zgromadzone materiały "nie pozwoliły dojść do jednoznacznych wniosków".
Molestowanie seksualne w F1
Badanie przeprowadzone przez Conseil des Montrealaises wykazało, że podczas wyścigu F1 w Montrealu kobiety regularnie są źle traktowane. "Czują się niepewnie w miejscach publicznych i często są ofiarami molestowania seksualnego lub napaści seksualnej" - wynika z raportu.
Kanadyjska organizacja doszło do wniosku, że w przypadku kobiet zatrudnianych do pracy przy GP Kanady w sektorze hotelarskim czy gastronomicznym, głównymi kryteriami są wygląd i budowa ciała. Molestowanie seksualne i preferowanie ładnych pań jest uważane z kolei za "część tej pracy".
Wyniki raportu w poniedziałek przedstawiono podczas posiedzenia Rady Miejskiej Montrealu. - Musimy nazywać rzeczy po imieniu. Wyścig F1 to wydarzenie, które w dużej mierze opiera się na wyzyskiwaniu kobiet, wykorzystywaniu ich jako przedmiotów - powiedziała radna Christine Gosselin, którą cytuje "La Presse".
Zdaniem Gosselin, wnioski płynące z raportu powinny skłonić miejskich urzędników do zastanowienia się nad tym, czy Montreal powinien nadal dotować organizację wyścigu F1 na torze im. Gillesa Villeneuve'a. W sezonach 2020-2021 GP Kanady zostało odwołane z powodu pandemii koronawirusa, ale tamtejsi promotorzy mają podpisane wieloletnie porozumienie z F1.
Formuła 1 w walce o równość i sprawiedliwość
Począwszy od roku 2018 w Formule 1 próżno szukać grid girls. Królowa motorsportu zrezygnowała ze skąpo ubranych dziewczyn, które towarzyszyły kierowcom i bolidom na polach startowych, co tłumaczono zmianami w nastawieniu społeczeństwie na przestrzeni lat. - Zwyczaj ten nie jest tożsamy z wartościami Liberty Media i kłóci się z obecną opinią społeczną - mówił wtedy Sean Bratches, ówczesny dyrektor ds. komercyjnych Formuły 1.
Modelki i hostessy pracujące w roli grid girls krytykowały ten ruch, bo nikt nie pytał ich o zdanie przed podjęciem decyzji. Część z nich nadal pracuje w padoku F1 - chociażby przy stanowiskach należących do sponsorów czy firm promujących się przy okazji Grand Prix.
F1 zrezygnowała z grid girls w następstwie ruchu #MeToo, który stał się głośny w roku 2017. Akcja zyskała światowy rozgłos po tym, jak wyszło na jaw, że Harvey Weinstein, jeden z głównych producentów filmowych w Hollywood, przez lata wykorzystywał seksualnie kobiety. Jako że Formuła 1 należy do amerykańskiej firmy Liberty Media, to ta pod wpływem #MeToo postanowiła zakończyć wieloletni zwyczaj z pojawianiem się skąpo ubranych pań na polach startowych F1.
Zeszły rok przyniósł z kolei akcję #WeRaceAsOne. W ten sposób Formuła 1 nawiązała do ruchu Black Lives Matter, który walczy o poprawę sytuacji czarnoskórych. Przed każdym wyścigiem F1 odbywa się krótka ceremonia, w trakcie której kierowcy zwracają uwagę na konieczność walki z rasizmem.
Formuła 1 nie odniosła się do zarzutów stawianych jej przez autorów raportu powstałego w oparciu o wydarzenia z GP Kanady.
Czytaj także:
Szef Roberta Kubicy komentuje wygraną w ELMS
Kajetan Kajetanowicz celuje w kolejną wygraną