Lewis Hamilton uderza w F1. "Klub chłopców-miliarderów"

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: Lewis Hamilton
Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: Lewis Hamilton
zdjęcie autora artykułu

- Żyjemy w czasach, gdy Formuła 1 stała się klubem dla chłopców-miliarderów - mówi Lewis Hamilton. Brytyjczyk sądzi, że gdyby taka sytuacja miała miejsce jeszcze kilkanaście lat temu, to nigdy nie dostałby szansy w F1.

W tym artykule dowiesz się o:

Lewis Hamilton to obecnie siedmiokrotny mistrz świata Formuły 1 i jeden z najlepszych kierowców w historii dyscypliny. Kariera Brytyjczyka nie byłaby możliwa, gdyby nie wysiłki jego ojca Anthony'ego. To właśnie on podjął się pracy na kilku etatach, by jego syn miał środki na rywalizację w kartingu.

Później talent Hamiltona dostrzegł McLaren, który stworzył dla niego ścieżkę rozwoju i pomógł mu w przedostaniu się do F1 w roku 2007. Brytyjczyk analizując obecną sytuację ma nie najlepsze wnioski.

- Żyjemy w czasach, gdy Formuła 1 stała się klubem dla chłopców-miliarderów. Gdybym miał zaczynać od zera, pochodząc z klasy robotniczej, to nie byłoby mnie tu teraz. Wszystko z tego powodu, że inni mają dużo więcej pieniędzy - powiedział gazecie "AS" Hamilton.

ZOBACZ WIDEO: #dziejsiewsporcie: wypadek za wypadkiem. Tak wyglądał wyścig w Genk

Słowa kierowcy Mercedesa nie powinny być zaskoczeniem. W stawce F1 jest co najmniej trzech kierowców, którzy robią karierę głównie ze względu na finanse ojców-miliarderów. Dotyczy to Lance'a Strolla z Aston Martina, Nicholasa Latifiego z Williamsa i Nikity Mazepina z Haasa.

- Musimy nad tym popracować, tak aby to zmienić. Musimy sprawić, że F1 będzie dostępna nie tylko dla tych bogatych, ale również tych o skromniejszym pochodzeniu - dodał Hamilton.

36-latek w zeszłym roku powołał do życia Komisję Hamiltona. To organizacja, która ma poprawić różnorodność w motorsporcie. Brytyjczyk chce, aby na polach startowych F1 czy też w samym padoku pracowało więcej czarnoskórych. W tym celu zamierza finansować specjalne stypendia.

- Mój ojciec, brat czy ja zawsze byliśmy jedynymi kolorowymi ludźmi w tym otoczeniu. To stało się dla nas normalne. Nie zawsze przy tym byliśmy mile widziani. Dlatego powołałem Komisję Hamiltona, by pokazywała z jakimi wyzwaniami i barierami borykają się różne osoby, głównie czarnoskórzy, bo biali prawdopodobnie nie mają takich przeszkód - ocenił Hamilton.

- Nie chodzi o dzielenie, ale o łączenie ludzi, by czuli się odpowiedzialni. Czuję się komfortowo rozmawiając z moim szefem, Mercedesem czy innymi partnerami na ten temat. Musimy podejmować niewygodne tematy, nie ma się czego wstydzić. Co możemy zrobić razem, aby środowisko było bardziej zróżnicowane? Wszystkie firmy muszą bardziej odzwierciedlać otaczający nas świat - zakończył kierowca Mercedesa.

Czytaj także: Szef Alfy Romeo wściekły na FIA Chwile grozy Sebastiana Vettela

Źródło artykułu:
Czy kierowcy płacący za starty stają się coraz większym problemem w F1?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (1)
avatar
caido
21.05.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Przed wiekami najzamożniejsi wysyłali niewolników na areny, by walczyli jako gladiatorzy dla rozrywki elit, dziś miliarderzy ścigają się na torach, a my biedacy za to płacimy.