Lewis Hamilton wypadł blado w kwalifikacjach Formuły 1 do GP Monako. Siódma pozycja startowa na torze, na którym wyprzedzanie jest niemal niemożliwe, pozbawia Brytyjczyka marzeń o zwycięstwie.
- Czekają nas trudne rozmowy. Część z nich przeprowadzimy jeszcze wieczorem, część po weekendzie. Są rzeczy, które należało zrobić, a jeszcze ich nie zrobiono. Musimy jednak wyciągnąć wnioski - mówił Hamilton po kwalifikacjach.
Kilka godzin później kierowca Mercedesa napisał na Instagramie, że odbył trudną dyskusję z kierownictwem ekipy. "Twarda, ale szczera rozmowa z zespołem za nami. Kocham to, że potrafimy być szczerzy ze sobą, po tych wszystkich latach sukcesów. Zawsze bierzemy odpowiedzialność za nasze błędy jako zespół. Nie wykonaliśmy wspólnie dobrej roboty w kwalifikacjach i to dotyczy też mojej osoby" - ocenił Hamilton.
ZOBACZ WIDEO: #dziejsiewsporcie: wypadek za wypadkiem. Tak wyglądał wyścig w Genk
Wcześniej aktualny mistrz świata F1 nie chciał zdradzić dziennikarzom, co zawiodło w kwalifikacjach do GP Monako. - Nie mogę. To frustrujące, ale tak właśnie jest. Nie chcę być krytyczny wokół ekipy. Powiem swoje za zamkniętymi drzwiami - stwierdził Hamilton.
Jednym z problemów Mercedesa na ulicznym torze w Monte Carlo ma być zagrzanie opon do odpowiedniej temperatury. Bolidy Red Bull Racing i Ferrari radzą sobie pod tym względem znacznie lepiej.
- Zdecydowanie, męczymy się pod tym względem. W Monako ten problem jest jeszcze głębszy. Nie ma tu żadnych szybkich obszarów, do tego się ochłodziło. Z dnia na dzień jest gorzej. Nie wiem, jak Bottas był w stanie zmusić swoje opony do pracy. Widziałem na jego ostatnim okrążeniu, że mu się to udało - podsumował Hamilton.
Valtteri Bottas, drugi z kierowców Mercedesa, w kwalifikacjach wypadł znacznie lepiej niż Lewis Hamilton. Fin uzyskał trzeci czas.
Czytaj także:
F1 robi krok wstecz. Hamilton ma swoje zdanie
Atak na posiadłość gwiazdy F1