"Co oznacza sprawiedliwość dla córki, która straciła tatę? Dla kobiety, która stracił partnera? Dla człowieka, który stracił brata? Co oznacza sprawiedliwość, gdy człowiek jest okradany z życia tylko z powodu koloru jego skóry?" - takimi słowami swój wpis rozpoczął Lewis Hamilton, nieco ponad rok po śmierci George'a Floyda.
Floyd został zamordowany przez policjanta podczas interwencji w Minneapolis 25 maja 2020 roku. Doszło do niej po tym, jak sprzedawca w sklepie podejrzewał Amerykanina o skorzystanie z fałszywego 20-dolarowego banknotu. Podczas interwencji policjant Derek Chauvin przycisnął szyję Floyda kolanem. Trwało to 9 minut i 29 sekund.
"George nie miał umrzeć tego dnia. Rok później wpływ jego życia i niesprawiedliwego jego zakończenia pozostaje z nami. Możemy opłakiwać George'a, możemy się za niego modlić. Ale jak możemy osiągnąć prawdziwą sprawiedliwość dla niego? Jak i wielu innych, którym zabrano życia po jego śmierci?" - dodał aktualny mistrz świata Formuły 1 w swoim wpisie.
Lewis Hamilton stał się wielkim orędownikiem ruchu Black Lives Matter, jaki zawiązał się po śmierci George'a Floyda. Kierowca Mercedesa zaczął zwracać uwagę na kwestię rasizmu i konieczność walki z nietolerancją. Zmotywował też do działania Formułę 1, która zaczęła organizować przy okazji każdego wyścigu krótkie uroczystości przeciwko rasizmowi.
"My nigdy nie zapomnimy. Kontynuujemy naszą pracę. Wierzymy w świat, w którym takie dzieci jak George nie muszą się martwić o to, czy ich tata wieczorem wróci do domu. W świat, w którym każdy czarnoskóry może spacerować ulicą z przekonaniem, że ten świat został stworzony dla niego. Pracujemy nad zbudowaniem równego świata dla George'a, jego dzieci i wszystkich innych ofiar rasizmu" - podsumował Hamilton.
Czytaj także:
Red Bull nie obawia się gróźb Mercedesa
Transfer George'a Russella niemal pewny
ZOBACZ WIDEO: #dziejsiewsporcie: wypadek za wypadkiem. Tak wyglądał wyścig w Genk