GP Singapuru w Formule 1 nie doszło do skutku już w zeszłym roku. Wtedy przede wszystkim zwracano uwagę na fakt, że organizowanie imprezy bez udziału publiczności sprawia, że organizatorzy nie są w stanie na niej zarobić. Zwłaszcza że w Singapurze mamy do czynienia z torem ulicznym, którego budowa pochłania spore koszty.
Obecnie w Singapurze nadal obowiązują ścisłe restrykcje covidowe, przez co w kraju udało się wygasić pandemię koronawirusa. Dlatego też władze uznały, że otwarcie się na świat i zorganizowanie wyścigu Formuły 1 może zniweczyć efekty wysiłków z ostatnich miesięcy.
- Rozumiemy, że nasi fani nie mogą się doczekać kolejnej edycji GP Singapuru. Odwołanie imprezy drugi rok z rzędu to trudna decyzja. Jest jednak konieczna w świetle obowiązujących ograniczeń dotyczących wydarzeń publicznych w Singapurze - powiedział motorsport.com Colin Syn, zastępca szefa GP Singapuru.
ZOBACZ WIDEO: #dziejsiewsporcie: wypadek za wypadkiem. Tak wyglądał wyścig w Genk
- Nie bylibyśmy w stanie zapewnić fanom takich doświadczeń związanych z wyścigiem F1 w Singapurze, jak w ostatnich latach. Równocześnie musimy chronić zdrowie i bezpieczeństwo naszych kibiców, pracowników, wolontariuszy i wielu innych osób. To jest nasz priorytet - dodał Syn.
Formuła 1 nie potwierdziła jeszcze oficjalnie odwołania GP Singapuru. Nie wiadomo zatem, czy w tym terminie uda się zorganizować inny wyścig F1. Rundę na torze Marina Bay planowano na 3 października. W sezonie 2021 z powodu COVID-19 odwołano już GP Chin i GP Kanady. W miejsce wyścigu w Montrealu chciano zorganizować GP Turcji, ale też finalnie nie dojdzie do skutku.
Królowa motorsportu chce, aby sezon 2021 składał się z 23 rund. Realizacja tego planu będzie wymagać jednak sporej kreatywności od szefów F1. Wyścigi zaplanowane bowiem w drugiej części roku stoją pod sporym znakiem zapytania. Dotyczy to m.in. GP USA, GP Meksyku czy GP Brazylii.
Czytaj także:
Sergio Perez zawieszony w próżni
Lewis Hamilton przeprosił zespół