F1. Lewis Hamilton w polityce? Brytyjczyk zabrał głos

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Lewis Hamilton
Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Lewis Hamilton
zdjęcie autora artykułu

Lewis Hamilton bardzo często porusza tematy związane z rasizmem, nietolerancją i ochroną środowiska. Czy po zakończeniu kariery w F1 Brytyjczyk mógłby spróbować swoich sił w polityce? - Nie jestem w tym dobry - odpowiada Hamilton.

W tym artykule dowiesz się o:

Lewis Hamilton od lat zabiera głos w ważnych sprawach dla społeczeństwa. Aktualny mistrz świata Formuły 1 zaczął promować wegańską dietę, nawołuje do ochrony środowiska, a ostatnimi czasy bardzo często zabiera głos ws. nietolerancji i popiera ruch Black Lives Matter.

Efekt jest taki, że 36-latek swoimi działaniami potrafi wpłynąć na zachowanie innych. Hamilton przyczynił się do tego, że F1 podczas każdego wyścigu organizuje specjalną akcję przeciwko rasizmowi, a Mercedes przemalował swoje bolidy na czarno - by symbolicznie powiedzieć "nie" rasizmowi.

Czy po zakończeniu kariery w F1 obecny kierowca Mercedesa sprawdzi się w polityce? - Nie! Nie jestem w tym dobry. Próbuję tylko wnieść swój wkład w różne działania, znaleźć odpowiedni sposób na przesłanie wiadomości światu - powiedział Hamilton w rozmowie z "Corriere della Sera".

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Jest moc. Nietypowy trening Wildera

- Chcę mieć tylko pewność, że mój 5-letni siostrzeniec i jego pokolenie nie będą żyć w takim świecie, w jakim nam przyszło. Oby znaleźli dla siebie bardziej otwarty świat - dodał Hamilton.

Aktualny mistrz świata F1 twierdzi, że sam w dzieciństwie był ofiarą rasizmu, a szkolni koledzy szydzili z jego koloru skóry. To miało wpłynąć na jego późniejszą postawę w dorosłym życiu. Hamilton zwrócił też uwagę na konieczność lepszej edukacji.

- Wiele osób nie rozmawia czy też nie podejmuje danego tematu, bo nie mają wiedzy na ten temat. Szanuję to, ale równocześnie nie rozumiem, dlaczego nie są w stanie się nauczyć czy dowiedzieć czegoś. Żyjemy w czasach, gdy niektórzy komentują wszystko, czasem nawet nie próbując zrozumieć tego, co mówią - ocenił Hamilton.

- Czytałem reakcje na wojnę pomiędzy Izraelem a Palestyną. Okazało się, że większość ludzi, która komentuje ten konflikt, nigdy nie postawiła stopy w tych miejscach. Są też tacy, którzy mówią i piszą "a kogo to obchodzi?". Dlatego czuję się odpowiedzialny, by zmieniać ten świat - podsumował.

Czytaj także:

Bez wyścigów F1 w bezpłatnej telewizji Pirelli wydało raport po skandalu w Baku

Źródło artykułu: