F1. Mercedes jak Williams. Nawet zwycięstwa nie zadowalają ekipy

Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: pit-stop Valtteriego Bottasa
Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: pit-stop Valtteriego Bottasa

- Gdyby ktoś posłuchał naszego sprawozdania po wyścigu, pomyślałby, że ma do czynienia z odprawą Williamsa - mówi Toto Wolff. Austriak zdradził, że w Mercedesie bywa gorąco nawet po udanych wyścigach. Takimi metodami ekipa wzbiła się na szczyt F1.

Mercedes od roku 2014 jest niepokonany w Formule 1. Niemiecki zespół pod rządami Toto Wolffa może się pochwalić serią, jakiej królowa motorsportu nie widziała nigdy wcześniej. Stajnia z Brackley nie tylko regularnie wygrywa klasyfikację konstruktorów F1, ale nie ma sobie równych również wśród kierowców.

Obecnie Mercedes przeżywa jednak gorsze chwile - wśród kierowców prym wiedzie Max Verstappen, który ma cztery punkty więcej niż Lewis Hamilton. Natomiast w zestawieniu zespołów Red Bull Racing ma 26 "oczek" przewagi nad niemieckim teamem.

Toto Wolff nie ma jednak wątpliwości, że jego zespół nie powiedział jeszcze ostatniego słowa w walce o tytuł F1. Wszystko za sprawą wysokich standardów, jakie Austriak narzucił swoim podwładnym.

ZOBACZ WIDEO To nie sprzęt był problemem Kacpra Woryny. Żużlowiec tłumaczy skąd wzięły się jego słabe wyniki

- Gdyby ktoś posłuchał naszego sprawozdania po wyścigu, w którym zajęliśmy pierwsze i drugie miejsce, to pomyślałby, że ma do czynienia z odprawą Williamsa po weekendzie, w którym ta ekipa uzyskała 10. pozycję - powiedział Wolff, którego cytuje gpblog.com.

- Nie mam na myśli tego, że nasze podejście do F1 jest aroganckie. Po prostu mamy taką kulturę w zespole, że podchodzimy do wszystko sceptycznie. Zawsze wychodzimy z założenia, że nie jesteśmy wystarczająco dobrzy i musimy stawać na palcach, aby utrzymać się na szczycie - dodał szef Mercedesa.

Niemiecka ekipa miała jednak ostatnio powody do frustracji - w GP Monako i GP Azerbejdżanu uzyskała bardzo słabe wyniki. Wolff wierzy jednak, że GP Francji będzie bardziej udane dla jego zespołu. - Za nami wyścigi na torach ulicznych, które nie pasują do naszego bolidu. Wiedzieliśmy, że na nich będziemy się męczyć. Dlatego tym mocniej jesteśmy rozczarowani, że straciliśmy w nich podia wskutek własnych błędów - stwierdził Austriak.

- Ta frustracja odzwierciedla wysokie standardy, jakie mamy w zespole. Ich się trzymamy i to nas napędza do przodu - podsumował Wolff.

Czytaj także:
Kierowcy Red Bulla mają ochotę na więcej
Lewis Hamilton z obawami przed GP Francji

Komentarze (0)