Kolejna kłótnia Mercedesa w F1. "Wszyscy możemy się pośmiać"

Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: pit-stop Valtteriego Bottasa
Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: pit-stop Valtteriego Bottasa

McLaren doniósł na Mercedesa do FIA po "bączku" Valtteriego Bottasa w alei serwisowej, co skończyło się karą dla Fina. - Zabawne jest to, jak niektórzy kreślą scenariusz Armageddonu - komentuje zachowanie rywala Toto Wolff, szef Mercedesa.

Valtteri Bottas stracił trzy pozycje na starcie do GP Styrii, po tym jak w piątkowym treningu wykręcił piruet w alei serwisowej i był bliski trafienia w mechaników McLarena (szczegóły TUTAJ). To właśnie ekipa z Woking poprosiła sędziów o zajęcie się tą sprawą, bo jej zdaniem całe zdarzenie było "niebezpieczne" i "absurdalne".

Kara dla Bottasa oznacza, że zamiast na drugim polu startowym, ustawi się on w niedzielę na piątej pozycji. 31-latek nie zgadza się z decyzją stewardów (szczegóły TUTAJ). Podobnie sprawę widzi jego szef.

- Zabawne jest to, jak niektórzy szefowie ekip łączą się z dyrektorem wyścigowym i kreślą scenariusz Armageddonu - powiedział szef Mercedesa, zdaniem którego reakcja McLarena była przesadzona i Bottas był daleki od wyrządzenia krzywdy personelowi brytyjskiej ekipy.

ZOBACZ WIDEO Daniel Bewley mówi o zamianie silników i współpracy z Taiem Woffindenem

Toto Wolff w rozmowie z motorsport.com zwrócił uwagę na to, że od tego sezonu dialogi szefów ekip z sędziami są publikowane w trakcie transmisji. - Dobrze, że tak postąpiono. Przynajmniej wszyscy możemy się pośmiać - dodał Austriak.

- Z drugiej strony, Valtteri wykręcił "bączka" w alei serwisowej i mógł kogoś zranić. Jechał z minimalną prędkością, ale to fakt. Dlatego w pewnym sensie rozumiem karę. Czy jest surowa? Tak. Szczególnie w stosunku do takiego kierowcy jak Valtteri, który nigdy nie popełnia błędów - stwierdził szef Mercedesa.

Zdaniem Wolffa, sędziowie w tego typu sytuacjach powinni wykazywać się większą wyrozumiałością. - Wielu kierowców w rozmowie z sędziami powiedziałoby, że nie wie co się stało, że pewnie reklamy na asfalcie były śliskie i trzeba zmienić sposób ich malowania. Tymczasem Valtteri przyznał się, że chciał sprawdzić inny styl ruszania. Powinniśmy zatem zachować wyrozumiałość dla Valtteriego, zamiast naciskać guzik i narzekać przez radio na niego - podsumował.

To kolejna potyczka, w którą w ostatnim czasie został wmieszany Mercedes. Niemiecki zespół nie ma łatwego życia w F1, po tym jak doprowadził do zmiany zasad w kwestii elastycznych tylnych skrzydeł w bolidach i sposobu rozgrywania pit-stopów. Rywale nie przyjęli bowiem najlepiej interwencji ekipy Toto Wolffa u FIA.

Czytaj także:
Max Verstappen ma dość teorii spiskowych
Gorąco między Red Bullem a Lewisem Hamiltonem

Źródło artykułu: