Trwa świetna passa Red Bull Racing w Formule 1. Kierowcy tej ekipy wygrali pięć ostatnich wyścigów F1, a Max Verstappen był najlepszy w czterech z nich. Dzięki temu Holender usadowił się na pozycji lidera mistrzostw. 23-latek ma w tej chwili aż 32 punkty przewagi nad Lewisem Hamiltonem.
Hamilton ostatnio powątpiewał w to, czy Mercedes nawet po wprowadzeniu poprawek będzie w stanie dogonić Verstappena i Red Bulla (szczegóły TUTAJ). Za to Holender dość realistycznie podchodzi do swoich szans na tytuł. - Nie powinniśmy zaczynać marzyć - powiedział w "De Telegraaf".
- Jestem pewien, że nadal będą wyścigi, w których Mercedes będzie od nas szybszy. Na pewno nie uważam, że cokolwiek jest rozstrzygnięte - dodał Verstappen.
ZOBACZ WIDEO: Karolina Kołeczek nie jedzie do Tokio. "Jest bardzo duży smutek"
Red Bull nie zamierza przy tym zatrzymywać rozwoju obecnego bolidu, wbrew tego typu zapowiedziom ze strony Mercedesa. - Trzymamy się naszego harmonogramu. Nawet jeśli Mercedes będzie próbował nas wszystkich przekonywać, że przez to w przyszłym roku będziemy wolniejsi o 2 s. Mamy teraz najlepszego kierowcę, samochód i silnik - powiedział Helmut Marko, doradca Red Bulla.
Co ciekawe, Marko zdradził, że w ostatnim GP Austrii lider "czerwonych byków" nie zawsze musiał korzystać z pełnej mocy silnika. - Momentami Verstappen nie jechał na 100 proc., a Hamilton to robił. Oni próbują, a wciąż nie są w stanie nas dopaść. To dla nas dobra sytuacja - stwierdził Austriak.
Złudzeń ws. tegorocznej walki o tytuł w F1 nie ma za to Ralf Schumacher. - Jeśli kolejne dwa wyścigi będą wyglądały tak jak ostatnie, to Red Bull może wyciągać jedną rękę po tytuł. Biorąc pod uwagę poziom aerodynamiczny Red Bulla i moc silników Hondy, to Mercedes stoi przed niemal niemożliwym zadaniem - powiedział w Sky były kierowca F1.
Mercedes nie zamierza jednak wywieszać białego ręcznika. - Jeden nieukończony wyścig Maxa i wracamy do gry. Jestem przekonany, że możemy znaleźć więcej osiągów w bolidzie nie tylko dzięki nowym częściom, ale również za sprawą lepszych ustawień - skomentował Toto Wolff, szef zespołu.
Zapowiedzi Wolffa nie robią jednak wrażenia na Marko. - Mercedes będzie walczył, ale Lewis od lat nie był w takiej sytuacji. Nie znajdował się pod presją. Teraz jest, a my będziemy ją jeszcze zwiększać. Myślę, że w Austrii Lewis popełnił błąd i uszkodził swój bolid właśnie wskutek presji - podsumował doradca Red Bulla.
Czytaj także:
Kolejny chętny do jazdy w Alfie Romeo
Wysyłają byłego mistrza F1 na emeryturę