Formule 1 grozi klapa! "Nie ma dużych nadziei"

Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: błąd Lewisa Hamiltona w GP Azerbejdżanu
Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: błąd Lewisa Hamiltona w GP Azerbejdżanu

Przy okazji GP Wielkiej Brytanii w F1 dojdzie do sporej zmiany. Po latach weekend wyścigowy zmieni swoje oblicze. W sobotę rozegrany zostanie wyścig kwalifikacyjny na dystansie 100 kilometrów. Lewis Hamilton jest pewny, że pomysł się nie przyjmie.

Formuła 1 przez lata przyzwyczaiła kibiców do określonego weekendu wyścigowego, na który składają się dwa piątkowe treningi, sobotnia sesja treningowa i kwalifikacje, a następnie główne danie - niedzielne Grand Prix. Jednak Liberty Media, od momentu przejęcia F1 z rąk Berniego Ecclestone'a, czyniła starania, aby to zmienić. I w końcu dopięła swego.

Sezon 2021 to okres testów. Przy okazji trzech rund F1 będziemy świadkami wyścigów kwalifikacyjnych - pierwszy z nich rozegrany zostanie już w kolejny weekend przy okazji GP Wielkiej Brytanii. Dla kibiców oznacza to gigantyczną zmianę.

W piątek kierowcy wezmą udział w ledwie jednym treningu F1, by następnie rywalizować w tradycyjnych kwalfikacjach. W sobotę dojdzie do kolejnej sesji treningowej, po czym kierowcy ustawią się do rywalizacji w wyścigu kwalifikacyjnym. Kolejność na polach startowych będzie odzwierciedleniem wyników piątkowych kwalifikacji.

ZOBACZ WIDEO: "Prosto z mistrzostw". Wszystko jasne! Anglia w finale Euro 2020! [CAŁY ODCINEK]

Tuż przed testem nowego formatu cios F1 zadał mu Lewis Hamilton. - Czy mam jakieś większe nadzieje z tym związane? Nieszczególnie, nie mam. Prawdopodobnie czeka nas pociąg, tzn. jazda bolidów jeden za drugim. Mam nadzieję, że będzie trochę wyprzedzeń, ale mocno w to wątpię - powiedział kierowca Mercedesa, cytowany przez motorsport.com.

Wyścig kwalifikacyjny liczy ok. 100 kilometrów. W przypadku Silverstone będzie to 17 okrążeń, co odpowiada 1/3 dystansowi, jaki kierowcy pokonują podczas niedzielnego Grand Prix.

Słowa Hamiltona mogą zaboleć szefów F1, bo w końcu mowa o żywej legendzie tego sportu. Przedstawiciele Liberty Media konsekwentnie odrzucają jednak krytykę nowego formatu. Ich zdaniem, wyścig kwalifikacyjny zapewni kibicom dodatkowe emocje, bo kierowcy będą ryzykować na krótkim dystansie, by wywalczyć jak najwyższe pole startowe.

Aktualny mistrz świata nie jest jednak jedynym sceptykiem w padoku F1. - Dokonamy oceny tego formatu po trzech weekendach testowych. Czy wniesie on coś nowego? Czy uczyni F1 bardziej ekscytującą? O to chodzi. Jeśli tak będzie, to warto się tego trzymać. Jeśli jednak nowe rozwiązanie nic nie da, to ważne jest, aby pozostać przy sprawdzonym formacie - powiedział Pierre Gasly, kierowca Alpha Tauri.

- Moim zdaniem, obecny format jest dobry i sprawdzony. Lubię sytuację, gdy kwalifikacje są w sobotę, a w trakcie weekendu mamy tylko jeden wyścig i jest on w niedzielę - dodał Gasly.

Czytaj także:
W F1 trwa wojna o cenionego inżyniera
Pracownicy F1 na skraju wyczerpania

Komentarze (0)