Wprawdzie w tym roku żaden z kierowców Formuły 1 nie zachorował na koronawirusa, to pozytywne wyniki testów przy okazji kolejnych rund otrzymywali szeregowi pracownicy F1. Królowa motorsportu nie zrezygnowała bowiem z regularnego badania pracowników i członków personelu ekip.
Przed GP Wielkiej Brytanii zakażenie koronawirusem potwierdzono u Zaka Browna, szefa McLarena. Pozytywne wyniki testów miało otrzymać też kilku pracowników ekipy z Woking. Każdy z chorych został skierowany na kwarantannę i nie ma kontaktu z osobami pozostałymi w padoku F1.
W specjalnym oświadczeniu McLaren podkreślił, że pozytywne przypadki COVID-19 w ekipie nie są ze sobą powiązane. Zespół jest przekonany, że koronawirus nie rozprzestrzeni się wśród personelu i w spokoju szykuje się do GP Wielkiej Brytanii. W piątek na Silverstone rozegrany zostanie pierwszy trening i kwalifikacje.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co za zmiana! Mistrz olimpijski wygląda jak... Conor McGregor
Z kolei Brown za pośrednictwem Twittera przekazał, że GP Wielkiej Brytanii będzie obserwował z domu. "Uzyskałem pozytywny wynik testu na COVID-19. Powiadomiłem już wszystkie osoby, z którymi miałem kontakt i poddałem się izolacji, zgodnie z wytycznymi rządowymi. Będę się łączył z zespołem w sposób bezpieczny z domu" - napisał Amerykanin.
Zak Brown spędził ostatni weekend na Festiwalu Prędkości w Goodwood, gdzie McLaren tradycyjnie prezentował historyczne pojazdy. Następnie w środę był na premierze filmu w Londynie. Najprawdopodobniej w jednym z tych miejsc zakaził się szef ekipy z Woking.
Zachorowanie w tym momencie to cios dla Browna, bo Amerykanin miał w trakcie GP Wielkiej Brytanii zaliczyć demonstracyjny przejazd bolidem Lotusa z 1978 roku, którym przed laty w F1 ścigał się Mario Andretti.
Czytaj także:
Pierwszy Chińczyk coraz bliżej F1
Alfa Romeo zadecydowała ws. przyszłości w F1