"Normalna osoba nie przeżyłaby". Szokująca opinia po wypadku w F1

Twitter / Formula 1 / Na zdjęciu: bolid Maxa Verstappena
Twitter / Formula 1 / Na zdjęciu: bolid Maxa Verstappena

Max Verstappen wyszedł cało z wypadku w GP Wielkiej Brytanii, choć siła uderzenia wynosiła 51G. Zdaniem Helmuta Marko, przeciętny człowiek nie przeżyłby wpadnięcia w bandy przy prędkości ok. 300 km/h. Holendra uratowało odpowiednie wyszkolenie.

Max Verstappen wypadł z toru po kontakcie z Lewisem Hamiltonem w zakręcie Copse, gdzie kierowcy rozpędzają się do ok. 300 km/h. Holender trafił w bandy ochronne, a siła uderzenia wyniosła 51G.

Reprezentant Red Bull Racing był wyraźnie oszołomiony i trafił na kilka godzin do szpitala w Coventry, gdzie przeszedł kompleksowe badania. Na szczęście nie wykazały one poważniejszych urazów.

- Przez cały czas towarzyszył mu ojciec Jos. Spędził z nim też w noc hotelu, tak aby Max był bezpieczny. Zakładaliśmy, że całe jego ciało będzie poobijane i sztywne po uderzeniu o sile 51G. Na szczęście bolał go tylko kark - zdradził w RTL Helmut Marko, doradca Red Bulla.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ale widok! Polska pięściarka relaksuje się na Karaibach

Zdaniem Austriaka, 23-latek miał mnóstwo szczęścia w całej sytuacji. - Normalna osoba nie przeżyłaby tak silnego uderzenia. Max jest bardzo dobrze wyszkolony i wytrenowany, co odegrało ważną rolę. Dzięki temu wyszedł z tego wypadku ledwie z bólem szyi - dodał 78-latek.

Verstappen, znajdując się jeszcze w szpitalu, komentował w social mediach zachowanie Hamiltona, który z ogromną euforią fetował wygraną w GP Wielkiej Brytanii. Holender taką postawę rywala nazwał "niesportową". Marko zdradził jednak, że w poniedziałek Brytyjczyk zadzwonił do kierowcy Red Bulla, aby zapytać o jego stan zdrowia.

- My opowiadamy się za twardym, ale sprawiedliwym zachowaniem. Jesteśmy przeciwko nieodpowiedzialnym akcjom, a takie właśnie zachowanie zaprezentował Hamilton - skomentował wydarzenia z niedzieli Marko.

- To świętowanie zwycięstwa przez Hamiltona... Dopiero w poniedziałek zadzwonił do Maxa, ale to jest ich sposób działania. Mamy to na uwadze. Skupiamy się teraz na reszcie sezonu. Nie będziemy szukać okazji do rewanżu. Chcemy odpowiedzieć na torze - podsumował doradca Red Bulla.

Czytaj także:
Ojciec Maxa Verstappena wściekły po wypadku
Wypadek Verstappena pochłonął fortunę

Źródło artykułu: