Już odwołano GP Australii, a kolejne wyścigi Formuły 1 w końcowej fazie sezonu 2021 stoją pod znakiem zapytania. Bardzo prawdopodobne jest to, że królowa motorsportu nie zawita do takich państw jak Meksyk, Japonia czy Brazylia. Tymczasem szefowie F1 podtrzymują, że tegoroczna kampania składać się będzie z 23 rund.
Niedawno pojawiły się plotki, że sytuację chce wykorzystać Katar, którego władze mają chęci i środki finansowe, by podpisać wieloletnią umowę z F1. Pandemia koronawirusa może też posłużyć władzom Arabii Saudyjskiej, by dogadać się ws. dodatkowego Grand Prix.
- Nie zostaliśmy poproszeni o zorganizowanie drugiego wyścigu w tym roku F1, ale budowa toru i przygotowania do pierwszego GP Arabii Saudyjskiej idą zgodnie z planem - powiedział w poniedziałek książę Khalid Bin Sultan Al Faisal, promotor wyścigu F1 w Arabii Saudyjskiej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tekturowe łóżka w Tokio robią furorę. Słynna tenisistka pokazała zdjęcia
GP Arabii Saudyjskiej znajduje się w kalendarzu z datą 5 grudnia. Jego szefowie są jednak gotowi zorganizować rundę, która odbyłaby się tydzień wcześniej. Kierowcy rywalizowaliby na dopiero powstającym obiekcie w Dżuddzie. - Jeśli będzie to konieczne, to możemy być opcją dla Formuły 1 - zapowiedział saudyjski książę.
Nie jest tajemnicą, że Arabia Saudyjska dołączyła do kalendarza F1, bo zdecydowała się zapłacić rekordową kwotę za prawa do organizacji wyścigu F1. Dodatkowo saudyjski gigant paliwowy, firma Aramco, został sponsorem królowej motorsportu.
Obecnie Formuła 1 bierze pod uwagę różne opcje na zakończenie sezonu - w grę wchodzą nie tylko Katar i Arabia Saudyjska, ale też dodatkowe wyścigi w Bahrajnie albo dwie rundy tydzień po tygodniu na torze w teksańskim Austin.
Czytaj także:
Rewelacyjny 17-latek trafi do Alfy Romeo?
Hiszpania płacze po śmierci 14-latka