Od zakończenia GP Wielkiej Brytanii kierownictwo Red Bull Racing powtarzało, że rozważa złożenie apelacji ws. wypadku, który spowodował Lewis Hamilton na pierwszym okrążeniu w zakręcie Copse. W tej części Silverstone kierowca Mercedesa uderzył w Maxa Verstappena, powodując wypadnięcie Holendra z toru.
"Czerwone byki" straciły nie tylko szereg punktów do klasyfikacji generalnej Formuły 1, ale też 1,8 mln dolarów, bo na tyle wyceniono uszkodzenia w samochodzie Verstappena.
O ile regulamin Formuły 1 zabrania odwoływania się od kar czasowych, a takową otrzymał Hamilton za spowodowanie wypadku (10 s), o tyle pozwala na ponowne zajęcie się sprawą przez sędziów w przypadku dostarczenia im nowych dowodów, które nie były dostępne w momencie podejmowania decyzji. Złożenie protestu oznacza, że Red Bull posiada takowe dokumenty.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wielkie wyzwania na 50-te urodziny. Witalij Kliczko zaszalał
Z nieoficjalnych informacji wynika, że ekipa z Milton Keynes zamierza przedstawić dane z telemetrii. Ma z nich wynikać, że Hamilton w momencie wypadku w zakręcie Copse poruszał się z nadmierną prędkością i na żadnym z późniejszych okrążeń GP Wielkiej Brytanii w tym miejscu toru nie jechał tak szybko.
Jak poinformowała FIA, rozpatrzenie wniosku Red Bulla ma nastąpić 29 lipca 2021 roku (czwartek) o godz. 16 - tuż przed GP Węgier.
Hamilton, mimo otrzymanej kary, wygrał GP Wielkiej Brytanii i znacząco zniwelował straty do Verstappena w klasyfikacji generalnej F1. Przewaga Holendra nad najgroźniejszym rywalem stopniała z 33 do 8 punktów.
Szanse "czerwonych byków" na uzyskanie surowszej kary dla Hamiltona są jednak niewielkie. Ostatnie przypadki z F1 wskazują, że gdy zespoły występują do FIA o ponowne zbadanie sprawy, to nie uzyskują korzystnej dla siebie decyzji. Tak było chociażby z Alfą Romeo, która niedawno chciała anulowania 30 s kary dla Kimiego Raikkonena w GP Emilia Romagna na torze Imola.
Również Alfa Romeo w połowie sezonu 2019 kwestionowała kary po 30 s dla Kimiego Raikkonena i Antonio Giovinazziego. W ich następstwie Robert Kubica zdobył wówczas jedyny punkt dla Williamsa.
W tym samym sezonie Ferrari wnioskowało o anulowanie 5 s kary dla Sebastiana Vettela, którą Niemiec otrzymał za spowodowanie niebezpiecznej sytuacji na torze. W następstwie tej sankcji po wygraną w GP Kanady sięgnął Lewis Hamilton. Jednak sędziowie nie zajęli się wówczas odwołaniem złożonym przez Ferrari, bo nie uznali dostarczonych dowodów za nowe i wnoszące cokolwiek do sprawy.
Czytaj także:
Szejkowie wyłożą pieniądze na kolejny wyścig F1?
Czarne chmury nad GP Holandii