Fenomen Maxa Verstappena sprawił, że holenderskie firmy zebrały środki na remont toru w Zandvoort, a następnie uiściły opłatę licencyjną za prawa do organizacji GP Holandii. Tym samym wyścig miał powrócić do kalendarza Formuły 1 po 35-letniej przerwie. Ostatnią jego edycję rozegrano bowiem w roku 1985.
Holendrzy wyprzedali wszystkie bilety w kilka minut, po czym nadeszła pandemia koronawirusa. Z tego powodu wyścig F1 w Zandvoort w roku 2020 nie doszedł do skutku, bo jego promotorzy uznali, że rozgrywanie imprezy przy pustych trybunach nie jest opłacalne finansowo i nie zwrócą się nakłady poniesione na remont toru w Zandvoort.
Od kilku miesięcy promotorzy GP Holandii zapewniali, że tegoroczna edycja wyścigu, zaplanowana na 5 września, zostanie rozegrana zgodnie z planem. Tym bardziej że władze kraju zgodziły się na to, aby impreza odbędzie się z kibicami na trybunach.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wielkie wyzwania na 50-te urodziny. Witalij Kliczko zaszalał
Jednak rozprzestrzenianie się wariantu Delta koronawirusa doprowadziło do tego, że holenderski rząd ogłosił właśnie zakaz organizowania imprez masowych w sierpniu. Jeśli zostanie on przedłużony o kolejny miesiąc, GP Holandii może zostać odwołane.
Rząd poinformował, że decyzję o wpuszczeniu kibiców na trybuny toru w Zandvoort poznamy najpóźniej 13 sierpnia.
Organizatorzy GP Holandii szacowali, że każdego dnia na obiekt wpuszczą ok. 100 tys. fanów.
Czytaj także:
Rewelacyjny 17-latek trafi do Alfy Romeo?
Hiszpania płacze po śmierci 14-latka