F1. Lewis Hamilton nigdy nie był tak agresywny. "Tryb ataku"

Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Lewis Hamilton
Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Lewis Hamilton

Lewis Hamilton wyrzucił Maxa Verstappena z GP Wielkiej Brytanii i wywołał mnóstwo kontrowersji. Zdaniem Damona Hilla, do kolizji tych kierowców w końcu musiało dojść. - Nigdy nie widziałem, żeby Lewis jeździł tak agresywnie - mówi były mistrz świata.

Formuła 1 ciągle żyje wydarzeniami z toru Silverstone, gdzie Lewis Hamilton doprowadził do kolizji z Maxem Verstappenem, wyrzucając głównego rywala w walce o tytuł poza tor i eliminując z GP Wielkiej Brytanii. - To było nieuniknione - stwierdził w podcaście "F1 Nation" Damon Hill, mistrz świata F1 z sezonu 1996.

- W pewnym momencie musiało dojść do zderzenia Hamiltona z Verstappenem. Nigdy nie widziałem, żeby Lewis jeździł tak agresywnie. Jedyne, co jestem w stanie sobie przypomnieć to kontakt z Nico Rosbergiem w Barcelonie w roku 2016 - dodał Hill.

Zdaniem Brytyjczyka, wpływ na agresję Hamiltona miały wydarzenia z wcześniejszego sprintu kwalifikacyjnego, kiedy to Verstappen wyprzedził go od razu po starcie i nie dał mu szans. - Lewis włączył "tryb atak" i myślę, czy to miało coś wspólnego ze sprintem, kiedy to stracił pole position - stwierdził Hill.

ZOBACZ WIDEO Lindgren wbija szpilę Madsenowi. Rozmowa ze Świderskim? Bez komentarza

Hamilton przekazał inżynierom Mercedesa, że nie pozwoli Verstappenowi "zrobić tego ponownie" i najpewniej miał na myśli wydarzenia z Imoli, kiedy to na początku sezonu Holender wypchnął go w pierwszym zakręcie. - Tam było mokro i ta próba ataku nie mogła ujść płazem Lewisowi - przypomniał były mistrz świata.

- Wszyscy ci goście mają jedną perspektywę. Zakładają, że rywal powinien ustąpić, bo "jestem lepszy niż on". Mamy zatem dwóch kierowców, którzy myślą w ten sam sposób i nie zmusisz ich, aby jeden z nich odpuścił. Lewis miał szczęście, że na Silverstone nie zniszczył przedniego skrzydła, nie zniszczył opony czy coś takiego, bo kara 10 s jest dyskusyjna - powiedział Hill.

- Po obu stronach jest 50 proc. winy za ten wypadek. Obaj są bezkompromisowi. W tym zakręcie pędzi się 300 km/h, więc było jasne, że coś się wydarzy. I się wydarzyło - podsumował Hill.

Czytaj także:
VAR w Formule 1?! Takiego pomysłu jeszcze nie było!
Polityk atakuje Red Bulla i obwinia za ataki na Hamiltona

Źródło artykułu: