Max Verstappen uderzył z impetem w bandy wskutek kontaktu z Lewisem Hamiltonem, do którego doszło na pierwszym okrążeniu GP Wielkiej Brytanii. Holender trafił nawet do szpitala, bo siła uderzenia wyniosła aż 51G i istniało podejrzenie poważniejszych urazów u 23-latka.
Po kilku dniach kierowca Red Bull Racing ma się lepiej i jego występ w GP Węgier nie jest zagrożony. - Jestem trochę posiniaczony i poobijany. To jednak normalne po tak poważnym wypadku. Trenuję i czuję się dobrze - przekazał Verstappen w komunikacie Red Bulla przed wyścigiem.
- W tym tygodniu wziąłem udział w wirtualnym 24-godzinnym wyścigu. To był dobry test, aby zobaczyć, jak moje ciało zareaguje na spędzanie czasu w jednej pozycji i przed kierownicą przez długi czas. Czułem się dobrze, co sprawia, że jestem pozytywnie nastawiony do weekendu. Jestem gotowy - dodał Verstappen.
ZOBACZ WIDEO: Odważne słowa! Mateusz Gamrot nie gryzie się w język: Gram grubo!
Red Bull we wtorek oficjalnie złożył pismo ws. wydarzeń z GP Wielkiej Brytanii. "Czerwone byki" mają zastrzeżenie do ledwie 10 s kary dla Hamiltona, którą uznają za zbyt łagodną. Sam Verstappen stara się jednak zapomnieć o wydarzeniach z Silverstone. - Nie mam za dużo do powiedzenia na temat szumu medialnego, jaki się pojawił po tym wypadku - stwierdził.
- Wiem, co wydarzyło się na Silverstone i mam swoją opinię na temat tego, w jaki sposób zakończono mój wyścig. Jednak teraz skupiam się tylko na tym, że będziemy najlepsi na Hungaroringu, abyśmy mogli się umocnić na prowadzeniu w mistrzostwach - podsumował Verstappen.
Po ostatnim wyścigu F1 przewaga Verstappena nad Hamiltonem stopniała do 8 punktów.
Czytaj także:
Kto pozwolił dziecku się ścigać?
Wielki powrót Roberta Kubicy?