Valtteri Bottas wywołał ogromny chaos po starcie do GP Węgier. Kierowca Mercedesa popełnił błąd na hamowaniu do pierwszego zakrętu, po czym trafił tył bolidu Lando Norrisa. Następnie samochód Brytyjczyka uderzył w jadącego na drugim miejscu Maxa Verstappena, zaś pojazd Bottasa staranował jeszcze Sergio Pereza.
Uszkodzenia w bolidzie Pereza były na tyle duże, że Meksykanin odpadł z wyścigu o GP Węgier na pierwszym okrążeniu. Verstappen był w stanie jechać dalej, ale jego samochód był pozbawiony znacznej części podłogi, co miało wpływ na tempo 23-latka.
- Wyścigi są brutalne, prawda? Widzieliście, że Valtteri kiepsko wystartował, źle ocenił punkt hamowania i wykonał świetną robotę dla Mercedesa, praktycznie usuwając oba nasze bolidy z wyścigu - powiedział "The Race" Christian Horner, szef Red Bull Racing.
ZOBACZ WIDEO Wkurza go, kiedy ludzie tak mówią. Wielki mistrz zabrał głos
Max Verstappen w GP Węgier został sklasyfikowany na dziewiątym miejscu, a Lewis Hamilton na drugim. W efekcie przed przerwą wakacyjną w F1 to kierowca Mercedesa znalazł się na czele mistrzostw i ma teraz 8 punktów przewagi nad najgroźniejszym rywalem. - Mamy sporo zniszczeń, być może silnik w bolidzie Pereza też jest uszkodzony. Mechanicy dokonywali cudów, by samochód Verstappena był w ogóle gotowy na restart wyścigu - zdradził Horner.
To ciąg dalszy starć na linii Red Bull-Mercedes. W GP Wielkiej Brytanii to Hamilton wyrzucił Verstappena z toru, a ogrom zniszczeń w bolidzie Holendra pochłonął 1,8 mln dolarów. Teraz koszty odbudowania obu samochodów będą równie wysokie. - Czy Toto Wolff zapłaci rachunek za te naprawy? - zapytał zaraz po wyścigu Horner.
Kilka godzin później szef Red Bulla złagodniał, bo pojawiły się komentarze, że jego wypowiedź sugeruje, iż Bottas celowo wjechał w rywali. - Toto nie prowadził tego bolidu. Nie kazał kierowcy staranować naszych bolidów. Jestem pewien, że nie było mu przykro, gdy widział nasze zniszczone samochody, ale też wiem, że nie kazał tego zrobić Valtteriemu - wyjaśnił Horner.
Bottas za spowodowanie karambolu otrzymał karę przesunięcia o pięć pozycji na starcie do kolejnego wyścigu F1. Zdaniem Hornera, to łagodna sankcja, bo w GP Belgii łatwo będzie o wyprzedzanie rywali. - Na takim torze jak Spa-Francorchamps będzie potrzebował z dwa okrążenia, by nadrobić te pięć miejsc - podsumował Brytyjczyk.
Czytaj także:
Fatalny wypadek w Belgii. Kierowca zabrał głos
Tragedia na torze. Zginęła jedna osoba