Valtteri Bottas zaspał na starcie do GP Węgier, po czym chciał nadrobić dystans na dojeździe do pierwszego zakrętu. Fin opóźnił hamowanie, po czym zblokował koła i trafił w bolid Lando Norrisa. W incydencie ucierpieli też obaj kierowcy Red Bull Racing - Max Verstappen oraz Sergio Perez.
Wydarzenia z Hungaroringu miały spory wpływ na sytuację w wyścigu, który został przerwany czerwoną flagą, a także na klasyfikację F1. Problemy Maxa Verstappena sprawiły, że nowym liderem mistrzostw został Lewis Hamilton.
- Oczywiście to był mój błąd. Jechałem z tyłu i to do mnie należy zadanie, by wyhamować odpowiednio wcześniej. Źle oceniłem punkt hamowania. To pokazuje jednak, że w takich warunkach nie jest łatwo odpowiednio zahamować. Powinienem był zacząć robić to wcześniej - powiedział Bottas, cytowany przez motorsport.com.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tekturowe łóżka w Tokio robią furorę. Słynna tenisistka pokazała zdjęcia
- Gdy zacząłem hamować, nagle zacząłem zbliżać się do Lando. Potem zblokowałem koła i trafiłem w tył jego bolidu. To wywołało cały bałagan. Trudno było wyczuć punkt hamowania, a gdy to zrobiłem, to zorientowałem się, że jest za późno. Nie mogłem już nic zrobić - dodał kierowca Mercedesa.
Bottas za spowodowanie wypadku przeprosił Norrisa i Pereza. Otrzymał też karę przesunięcia o pięć pozycji na starcie do kolejnego wyścigu F1 w Belgii. - Woda roznosi się w powietrzu spod kół, nie można też ocenić przyczepności. Zwłaszcza gdy jedziesz za kimś i tracisz siłę docisku - tłumaczył 31-latek.
Fiński kierowca zaakceptował też decyzję sędziów. - Nie jest to idealna sytuacja, ale w kolejnym wyścigu będziemy na torze, na którym można wyprzedzać, więc ta kara nie oznacza dla mnie końca weekendu. Utrudni mi nieco zadanie, ale jeśli taka jest kara, to akceptuję to - podsumował.
Czytaj także:
Spowodujesz wypadek, będziesz płacił?
George Russell rozpłakał się po wyścigu