Bolidy F1 niczym kręgle. Sprawca karambolu zabrał głos

Twitter / Formula 1 / Na zdjęciu: wypadek w GP Węgier
Twitter / Formula 1 / Na zdjęciu: wypadek w GP Węgier

Valtteri Bottas w GP Węgier spowodował potężny wypadek, który wpłynął na losy wyścigu i klasyfikacji F1. Kierowca Mercedesa przyznał się do błędu, ale też zwrócił uwagę na to, że na mokrym torze bardzo łatwo stracić przyczepność.

Valtteri Bottas zaspał na starcie do GP Węgier, po czym chciał nadrobić dystans na dojeździe do pierwszego zakrętu. Fin opóźnił hamowanie, po czym zblokował koła i trafił w bolid Lando Norrisa. W incydencie ucierpieli też obaj kierowcy Red Bull Racing - Max Verstappen oraz Sergio Perez.

Wydarzenia z Hungaroringu miały spory wpływ na sytuację w wyścigu, który został przerwany czerwoną flagą, a także na klasyfikację F1. Problemy Maxa Verstappena sprawiły, że nowym liderem mistrzostw został Lewis Hamilton.

- Oczywiście to był mój błąd. Jechałem z tyłu i to do mnie należy zadanie, by wyhamować odpowiednio wcześniej. Źle oceniłem punkt hamowania. To pokazuje jednak, że w takich warunkach nie jest łatwo odpowiednio zahamować. Powinienem był zacząć robić to wcześniej - powiedział Bottas, cytowany przez motorsport.com.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tekturowe łóżka w Tokio robią furorę. Słynna tenisistka pokazała zdjęcia

- Gdy zacząłem hamować, nagle zacząłem zbliżać się do Lando. Potem zblokowałem koła i trafiłem w tył jego bolidu. To wywołało cały bałagan. Trudno było wyczuć punkt hamowania, a gdy to zrobiłem, to zorientowałem się, że jest za późno. Nie mogłem już nic zrobić - dodał kierowca Mercedesa.

Bottas za spowodowanie wypadku przeprosił Norrisa i Pereza. Otrzymał też karę przesunięcia o pięć pozycji na starcie do kolejnego wyścigu F1 w Belgii. - Woda roznosi się w powietrzu spod kół, nie można też ocenić przyczepności. Zwłaszcza gdy jedziesz za kimś i tracisz siłę docisku - tłumaczył 31-latek.

Fiński kierowca zaakceptował też decyzję sędziów. - Nie jest to idealna sytuacja, ale w kolejnym wyścigu będziemy na torze, na którym można wyprzedzać, więc ta kara nie oznacza dla mnie końca weekendu. Utrudni mi nieco zadanie, ale jeśli taka jest kara, to akceptuję to - podsumował.

Czytaj także:
Spowodujesz wypadek, będziesz płacił?
George Russell rozpłakał się po wyścigu

Komentarze (0)